Dygresja o upokorzeniu
Kłamstwo jest tylko narzędziem, służącym upokorzeniu wszystkich. W pierwszej kolejności zhańbiony własny wyznawca ma bezwolnie realizować najbardziej ponure cele. Dlatego w każdej mafii najpierw upokarza się własnych mafijnych żołnierzy, bo czymże innym jest przymus wykonania wyroku na kimś nieznanym, jak nie złamaniem woli i upokorzeniem właśnie?
Kimże, jak nie zhańbionym, upokorzonym człowiekiem jest prezydent państwa, obdarzony mandatem milionów, który nocą skrada się do willi swojego już byłego przecież zwierzchnika? Czyż nie jest upokorzony niedawny rywal na prawicy, dziś minister sprawiedliwości, gorliwie wybiegający przed pomysły niedawnego przeciwnika? Albo prezes dawniej publicznej, dziś narodowej telewizji, który kiedyś drwił z Jarosława Kaczyńskiego, by teraz mówić o nim na klęczkach? A dublerzy sądowi, którym każe się składać przysięgę ciemną jeszcze nocą? Ludzie bez właściwości, bez kręgosłupa albo ze złamanym kręgosłupem są nie tylko niegroźni, ale stają się wykonawcami najwierniejszymi z wiernych.
Upokorzeni są swoi, czas na upokorzenie wrogów, bo i wróg musi być upokorzony. Wiedzieli to najlepiej komuniści, kiedy łamali charaktery swoim przeciwnikom. Tę lekcję pamięta jeszcze wielu Polaków. Okryć hańbą, infamią, zniesławić – to jest skuteczny, kiedyś w pojęciu Józefa Światło czy Stanisława Zarako-Zarakowskiego, dziś w mniemaniu prezesa państwa i ludzi obozu władzy sposób na zredukowanie przeciwników i skręcenie im karków.
Po kolejnym upokarzającym każdego Polaka, obywatela i człowieka myślącego spektaklu głosowania nad kolejną skandaliczna ustawą o Trybunale Konstytucyjnym jestem pewien, że i tryb procedowania, i nocne głosowania mają na celu jedno: upokorzyć opozycję, upokorzyć konstytucyjne instytucje krajowe, jak Krajowa Rada Sądownictwa czy Sąd Najwyższy, o samym Trybunale nie wspominając, upokorzyć polskich wybitnych prawników, których uczniem nie jest ani Andrzej Duda, ani Beata Kempa, ani Stanisław Piotrowicz i sam Jarosław Kaczyński. Ale także spróbować upokorzyć Komisję Wenecką, upokorzyć tych wszystkich, którzy krytycznie o rządach Prawa i Sprawiedliwości i jego niekonstytucyjnych ustawach publicznie się wypowiadali, upokorzyć Parlament Europejski, upokorzyć i Komisję, i Radę Europejską.
Upokorzeni zostali więc wszyscy? Otóż nie! Bo w tej opinii ludzie sami pozbawieni moralnego kręgosłupa się mylą. Czy upokorzony jest Andrzej Rzepliński? Czy upokorzony jest Stanisław Biernat? Czy upokorzony jest Jerzy Stępień? Czy upokorzony jest sędzia Waldemar Żurek? Czy Prawo i Sprawiedliwość jest w stanie upokorzyć wszystkich sędziów czynnych i w stanie spoczynku, adwokatów, badaczy prawa państwowego, komentatorów i zwykłych obywateli, dla których demokracja i prawo to wartości w państwie najważniejsze?
Na szczęście – nie! Zresztą, czyimi rękami próbuje się zredukować moralnie tak wielu Polaków? Popatrzcie na nich, widzicie ich w Sejmie, widzicie ich w rządzie, widzicie ich w rządowej telewizji. Także – w Trybunale Konstytucyjnym. Ludzi bez właściwości.
Koniec dygresji
„Nowi” w Trybunale we wszystkim mieli bezwarunkowe poparcie polityczne Prawa i Sprawiedliwości – dowodem mogą być wizyty polityków tej partii na Szucha 12a, co również należy zapisać w rubryce „po raz pierwszy”.
Także prezydent nie uchylił się od wspierania nowych porządków w Trybunale. Trudno się dziwić, skoro nowa władza nieustannie szturmuje konsensualny dotychczas porządek państwa. Eliminacja niezależności tego sądu umożliwia wreszcie realizację najważniejszego celu Jarosława Kaczyńskiego – wzięcia Polaków za mordę.
Tymczasem z Trybunału odeszło, bądź zostało usuniętych wielu doświadczonych prawników-konstytucjonalistów, profesorów i doktorów habilitowanych, wybitnych akademików. Prawo konstytucyjne to taka dziedzina, w której trzeba wielu lat praktyki i nauki, by stać się samodzielnym badaczem. W miejsce opróżnione wchodzą nowi. Dopiero będą się uczyć, choć nie mają od kogo.
Zaprowadzono też w Trybunale dyscyplinę formalną; wiadomo badaczom zarządzania, że gdy jakaś organizacja – gospodarcza czy administracyjna – traci busolę, to natychmiast zaprowadza się w niej dyscyplinę formalną, gdyż nie można już pozytywnie motywować personelu. I w TK wprowadzono, po raz pierwszy w historii, książkę wyjść oraz czytnik kart elektronicznych.
Co za bzdury. TK uznał tylko że art. 137 (dotyczący terminu zgłaszania kandydatów na sedziów jest zgodny z konstytucją. Nie ma w sentencji nic innego. A do tego TK nie może innym organom nakazywać określonego zachowania w wyrokach dotyczących abstrakcyjnej zgodności norm ustawy z konstytucją. Pan Rachtan jak zwykle bzdury pisze.
Szanowny, wyrok w sprawie K 34/15 z dnia 3 grudnia 2015 w punkcie 8 stwierdza: 8. Art. 137 ustawy powołanej w punkcie 1: a) jest zgodny z art. 112 Konstytucji oraz nie jest niezgodny z art. 62 ust. 1 i art. 197 Konstytucji, b) w zakresie, w jakim dotyczy sędziów Trybunału, których kadencja upływa 6 listopada 2015 r., jest zgodny z art. 194 ust. 1 Konstytucji, c) w zakresie, w jakim dotyczy sędziów Trybunału, których kadencja upływa odpowiednio 2 i 8 grudnia 2015 r., jest niezgodny z art. 194 ust. 1 Konstytucji. Całą sentencję można przeczytać pod adresem: http://ipo.trybunal.gov.pl/ipo/Sprawa?cid=1&dokument=13053&sprawa=16426 Jeśli… Czytaj więcej »