Piotr Rachtan: Śmierć prawego człowieka – dziś zmarł sędzia prof. Adam Strzembosz

0
(0)

 

Dziś, w miesiąc po 95. rocznicy swoich urodzin zmarł profesor Adam Strzembosz, sędzia, nauczyciel akademicki, prawnik. Prawy człowiek. Nie sposób wymienić wszystkich zalet charakteru Pana Profesora, ani zasług, za które należy Mu się wdzięczność nie tylko jego uczniów, ale przede wszystkim – Rzeczypospolitej. Wiele razy był cytowany w Monitorze Konstytucyjnym, powracał jako autor tekstów, ale też jako drogowskaz dla tych, którzy szukali.

Można dziś przypominać wiele różnych wypowiedzi, opinii i stwierdzeń profesora Strzembosza, sporo z nich znajdzie czytelnik na stronie Monitora, tych z lat 80., z czasu „Solidarności”, i tych nowszych – wszystkie przepełnione troską o Polskę, o uczciwe państwo, o sprawiedliwe sądy i przyzwoitych sędziów. Dziś jednak, gdy przyszło nam pożegnać tego niezwykłego człowieka, chcę powrócić do dwóch: pierwszy opublikował w 33 numerze Tygodnika „Solidarność” w listopadzie 1981 roku. Pisał wtedy o koniecznej reformie sądownictwa PRL i w Jego ocenie ówczesnego stanu praworządności, pamiętając o cenzurze, znajdziemy wiele wciąż aktualnych opinii i wniosków. Drugi to Jego apel do młodych wyborców sprzed dokładnie 2 lat.

Klamra spinająca te dwie wypowiedzi niech będzie świadectwem niezmienności poglądów prof. Adama Strzembosza na konieczne osobiste przymioty sędziów i niezbędną niezależność sądów.

Ilustracją jest portret prof. Adama Strzembosza wykonany przez świetną krakowską fotografkę – Judytę Papp.

Piotr Rachtan

*****

Tytuł artykułu opublikowanego przed 40 laty, 13 listopada 1981 roku w 33 nr Tygodnika „Solidarność” nawiązywał do tytułu programu NSZZ „Solidarność”: „Samorządna Rzeczpospolita”. Artykuł prof. Strzembosza, wtedy docenta dr. habilitowanego, sędziego Sądu Wojewódzkiego w Warszawie, publikujemy w całości. Chcemy nie tylko przypomnieć istotny fragment drogi, jaką przeszło polskie sądownictwo, ale pokazać, że historia zatoczyła koło i problemy, z którymi borykał się w PRL wymiar sprawiedliwości, powróciły jak upiory, które znów straszą

Adam Strzembosz

O samorządne sądownictwo w samorządnej Rzeczpospolitej

Nasze pragnienie przekształcenia Polski w Samorządną Rzeczpospolitą jest równocześnie dążeniem do takich stosunków społecznych i do takiego systemu prawnego, które zagwarantują podstawowe wolności obywatelskie, w których będzie respektowana zasada równości wobec prawa wszystkich obywateli, a także wszystkich instytucji życia publicznego. To dążenie, głęboko zakorzenione w naszej kulturze, zostało umocnione doświadczeniami ostatnich lat kilkudziesięciu. Nie tylko znalazło ono dobitny wyraz w programie Związku, ale ma za sobą poparcie całego narodu – wyjąwszy niewielką garstkę, która nadal korzysta lub wierzy, że znów będzie korzystać z przywilejów pochodzących — jak ktoś niedawno powiedział — z częściowej prywatyzacji naszego państwa w ostatnim dziesięcioleciu przez koalicję prywatnych interesów.

Nasze uparte staranie o nowelizację wielu dziedzin obowiązującego prawa pozbawione jest jednak złudzeń, że wystarczy je zmienić, a wtedy uzyskamy należne nam wolności, wykorzystamy drzemiące w społeczeństwie siły dla dobra wspólnego. podniesiemy poziom moralności społecznej przez odzyskanie jedności między obowiązującymi normami prawnymi i powszechnym przekonaniem względem tego, co jest dobre i sprawiedliwe.

Niewiele bowiem uda się nam zmienić, jeśli sądy nie będą miały autorytetu, opartego na powszechnym przekonaniu zarówno obywateli jak i przedstawicieli władzy, że działają wyłącznie na podstawie prawa, zgodnie z własnym głębokim przekonaniem sędziów — wolnych w orzekaniu, mądrych i zabezpieczonych przed wszelkimi zewnętrznymi naciskami.

Wśród wielu gwarancji przestrzegania prawa niezawisłe sądy odgrywają rolę szczególną, gdyż w ich rękach znajdują się decyzje stanowiące o naszym życiu, wolności, godności, najbardziej naturalnych prawach (chociażby do własnego dziecka), majątku.

Rola sądów stale zresztą wzrasta, One decydują obecnie w ostatecznej instancji o prawie do upowszechniania naszych myśli i przekonań, skoro rozpatrują odwołania od decyzji cenzury; one orzekają o legalności większości decyzji organów administracji; a dążymy do tego, by ich uprawnienia w przyszłości w tej materii zostały rozszerzone. Sądy winny przejąć w całości rozstrzyganie konfliktów powstałych na tle stosunku pracy — po zlikwidowaniu komisji rozjemczych i odwoławczych. Do nich winny należeć decyzje o sporach wynikających ze szkód górniczych, geologicznych, łowieckich, powstałych na tle wynalazczości. Sądy uzyskały na podstawie niedawno uchwalonej ustawy o samorządzie pracowniczym, prawo rozstrzygania o zasadności sprzeciwu od powołania konkretnej osoby na stanowisko dyrektora przedsiębiorstwa. Im już teraz przy niektórych typach konfliktów społecznych powierza się rolę arbitra, a ustawa o związkach zawodowych usankcjonuje tę nową rolę polskiego sądownictwa.

Zabiegi „Solidarności” o pełne gwarancje niezawisłości sadów rozpoczęły się w chwili powstania „Solidarności” w sądach — na początku września 1980 roku. Pod koniec października podstawowe zręby programu zostały opracowane na zjeździe w Poznaniu. O ich aprobatę wśród pracowników sądownictwa nie było trudno: podjął nasze żądania utworzony w tym czasie autonomiczny związek zawodowy sądownictwa, poparli sędziowie nie zrzeszeni w związkach zawodowych, adwokaci na swym zjeździe, wielu pracowników prokuratury. W tym samym duchu wypowiedział się Komitet Nauk Prawnych PAN, takie same uchwały podjęły wydziały prawa paru uniwersytetów, uczestnicy Ogólnopolskiego Forum w Krakowie i Poznaniu.

Ustawa o sądach była głównym punktem rozmów grupy roboczej Krajowej Komisji Porozumiewawczej ds. praworządności z Komisją Rządową. Na czym zatem polegają te gwarancje, w czym widzimy zagrożenie dla niezawisłego wymierzania sprawiedliwości w naszym sądownictwie. Moi koledzy pisali już o tym na łamach „Solidarności”. Teraz jednak nadszedł czas ostatecznych decyzji — prace nad ustawą są zaawansowane, a Związek na swym I Zjeździe w Gdańsku nie tylko jednoznacznie określił swoje stanowisko w tym przedmiocie, ale nawet podjął specjalną uchwałę czyniącą z gwarancji niezawisłości sędziowskiej — sprawę wszystkich organizacji zakładowych i wszystkich regionów, sprawę całego Związku.

W realnych warunkach życia społecznego zawsze będą miały miejsce próby naginania orzecznictwa sądów do doraźnych interesów. Historia sądownictwa w Polsce powojennej jest pełna przykładów oddziaływania na pracę sądów poprzez obsadzanie ich ludźmi — dla określonych ośrodków władzy — w pełni dyspozycyjnymi, których zależność była podtrzymywana przez możliwość łatwego pozbawienia stanowiska, odpowiednią politykę awansową i płacową opartą na arbitralnej decyzji administracji sądowej i objęciu wyższych stanowisk tzw. nomenklaturą. Wprowadzenie zasady powoływania sędziów Sądu Najwyższego na 5-letnie kadencje doprowadziło do braku poczucia stabilizacji zawodowej poprzez możliwość łatwego pozbycia się sędziów wydających orzeczenia niezgodne nie tylko z aktualną polityką kryminalną, gospodarczą czy społeczną ale również z interesami konkretnych osób znajdujących się nn szczycie hierarchii organów władzy.

Przyjmowanie na aplikantów pozostawiono prezesom sadów wojewódzkich, ponieważ w wielu ośrodkach o etat aplikanta nie było łatwo, rozplenić się musiały protekcje nie zawsze sprzyjające wyborowi osób nawykłych do samodzielności w myśleniu i podporządkowaniu się pryncypiom moralnym. gów. Sprzyjać to będzie wytworzeniu się poczucia godności zawodu sędziego, współdziałaniu w obronie interesów wymiaru sprawiedliwości, podniesieniu poziomu orzecznictwa.

— Usunięcie przepisów pozwalających na odwołanie sędziego ze stanowiska w innym trybie niż dyscyplinarny. Chodzi przede wszystkim o bezwzględne usunięcie przepisu pozwalającego na odwalanie sędziego ze stanowiska, gdy „nie daje on rękojmi należytego wykonywania obowiązków sędziego (art. 59 §1 prawa o ustroju sądów powszechnych), a więc przepisu niezwykle niebezpiecznego; znaczne ograniczenie możliwości delegowania sędziego do innego sądu, wbrew jego woli lub przeniesieniu do innego sądu „dla dobra wymiaru sprawiedliwości” (art. 60 § 2 lit. d): zniesienie kadencyjności w Sądzie Najwyższym jest podstawowym warunkiem podniesienia autorytetu, zaufania społecznego i roli sędziów tego sądu w wymiarze sprawiedliwości.
— Zrównanie uposażeń sędziów określonych sądów, które zróżnicowane były jedynie przez dodatki za wysługę lat i ujednolicone dodatki funkcyjne. Automatyzm w podwyższaniu uposażenia, zniesienie nagród i równoczesne określenie wynagrodzenia sędziów na poziomie gwarantującym im niezbędny status materialny byłoby istotnym uniezależnieniem ich od przełożonych, gdyż

Jedynym lekarstwem na niedomogi sądownictwa jest zatem — samorządność sędziowska jako najlepsza gwarancja niezależności wynikającej z tego, że wszystkie elementy kariery sędziego zależeć będą od opinii o nim jego kolegów. Sprzyjać to będzie wytworzeniu się poczucia godności zawodu sędziego, współdziałaniu w obronie interesów wymiaru sprawiedliwości, podniesieniu poziomu orzecznictwa.

— Usunięcie przepisów pozwalających na odwołanie sędziego ze stanowiska w innym trybie niż dyscyplinarny. Chodzi przede wszystkim o bezwzględne usunięcie przepisu pozwalającego na odwołanie sędziego ze stanowiska, gdy „nie daje on rękojmi należytego wykonywania obowiązków sędziego (art. 59 §1 prawa o ustroju sądów powszechnych), a więc przepisu niezwykle niebezpiecznego; znaczne ograniczenie możliwości delegowania sędziego do innego sądu, wbrew jego woli lub przeniesienia do innego sądu „dla dobra wymiaru sprawiedliwości” (art. 60 § 2 lit. d): zniesienie kadencyjności w Sądzie Najwyższym jest podstawowym warunkiem podniesienia autorytetu, zaufania społecznego i roli sędziów tego sądu w wymiarze sprawiedliwości.
— Zrównanie uposażeń sędziów określonych sądów, które zróżnicowane były jedynie przez dodatki za wysługę lat i ujednolicone dodatki funkcyjne. Automatyzm w podwyższaniu uposażenia, zniesienie nagród i równoczesne określenie wynagrodzenia sędziów na poziomie gwarantującym im niezbędny status materialny byłoby istotnym uniezależnieniem ich od przełożonych, gdyż nie oni, lecz wyższe instancje sądowe są powołane do oceny pracy sędziego.

Ze względu na rolę samorządu sędziowskiego w systemie gwarancji niezawisłości sądów tej kwestii poświęcić musimy jeszcze kilka uwag. W programie Związku (teza 24) stwierdzono, że samorząd sędziowski (zgromadzenie ogólne wszystkich sędziów danego okręgu — zarówno wojewódzkich jak i rejonowych) winien mieć decydujący głos w powoływaniu na wszystkie stanowiska sędziowskie. Według bardziej szczegółowych ustaleń zgromadzenie ogólne w głosowaniu tajnym wybierałoby po 2 kandydatów na każdy wakujący etat sędziego — spośród osób o określonych kwalifikacjach, które zgłosiłyby się na wcześniej otwartą listę kandydatów, Z tych osób minister sprawiedliwości przedstawiałby jednego kandydata Radzie Państwa. Sędzią sądu rejonowego mógłby zostać asesor sądowy lub inna osoba o wymaganych kwalifikacjach dopiero po ukończeniu 30 lat życia, sędzią sądu wojewódzkiego — sędzia rejonowy po co najmniej 3 latach służby lub samodzielny pracownik nauki prawa.

Również prezesi i wiceprezesi sądów byliby mianowani przez ministra sprawiedliwości spośród dwóch kandydatów wybranych przez zgromadzenie ogólne. Stanowisko naszego Związku (i nie tylko naszego Związku) w tej ostatniej sprawie napotykało na szczególnie zacięty opór. Toteż należy uznać za ważne zwycięstwo przeforsowanie przez wszystkie działające w sądach warszawskich organizacje polityczne i zawodowe, zasad samorządnych wyborów prezesa Sądu Wojewódzkiego. Kandydatów na prezesa zgłosił minister sprawiedliwości, POP PZPR. Związek Autonomiczny i „Solidarność” okręgu warszawskiego. W wyborach wezmą udział wszyscy sędziowie, a nie tylko wojewódzcy. Minister powoła prezesa spośród kandydatów, którzy w tajnym głosowaniu uzyskają bezwzględną większość. Jeśli nikt takiej większości nie otrzyma głosowanie na tych samych kandydatów (po wyeliminowaniu dwóch z najmniejszą liczbą głosów) będzie mogło być powtórzone tylko raz. Jedyną zmianą w stosunku do projektu „Solidarności” jest możliwość przedstawienia ministrowi większej liczby kandydatów, a nie tylko dwóch. Samorząd sędziowski, choć z trudem, przebija się do praktyki dnia codziennego.

Drugim ważnym organem samorządu jest w całości wybierane przez sędziów kolegium sędziowskie. Ono winno opiniować kandydatów na aplikantów i wnioskować kandydatów na asesorów sądowych, a także ustalać podział czynności tak ważny dla uniemożliwienia doboru konkretnego sędziego do konkretnej sprawy.

Podobne organy samorządu i podobne zasady powoływania na stanowiska prezesów i sędziów winny obowiązywać w Sadzie Najwyższym. Wówczas niezawisłość sądów uzyska pełną wiarygodność a sądy staną się istotnym czynnikiem stabilizacji społecznej — ich rozstrzygnięcia [zasłużą] na pełne zaufanie, będą likwidować nieuniknione spory, a autorytet sądu zastąpi konieczność odwoływania się do różnych form nacisku pozaprawnego wówczas, gdy prawo zostanie naruszone.

Samorządna Rzeczpospolita potrzebuje samorządnych sądów. Niezawisłe sądy są potrzebne nam wszystkim.

*****

Nie chcę Was namawiać do głosowania na konkretną partię. Ale uważam, że jest moim obowiązkiem podzielić się z Wami doświadczeniem, które być może pomoże Wam świadomie podjąć odpowiednią decyzję.

Zacznę od osobistych przeżyć. Mój daleki krewny, Zdzisław Strzembosz, został w 1950 roku skazany na dziesięć lat więzienia za to, że próbował, jak mu zarzucono, oderwać część terytorium od zaprzyjaźnionego mocarstwa, tzn. za działalność w AK na terenie Lwowa. Zdzisław Strzembosz we lwowskim obszarze AK odpowiadał za finanse, służące m.in. do wykupywania członków organizacji z rąk okupanta oraz do zabezpieczania ich rodzin. Wyrok wydał major Mieczysław Widaj w tak zwanym procesie kiblowym, tzn. przeprowadzonym na terenie więzienia, bez obecności nie tylko obrońcy, ale nawet prokuratora.

Major, a późniejszy pułkownik Widaj w czasie okupacji niemieckiej był oficerem AK. Najpewniej wyróżniającym się dzielnością, skoro został odznaczony orderem Virtutti Militari. Po wojnie, należąc do najsurowszych sędziów wojskowych, skazał na śmierć parudziesięciu żołnierzy Armii Krajowej i wielu innych, określanych jako przeciwnicy reżimu. Będąc sędzią, był równocześnie wiernym funkcjonariuszem ówczesnej władzy i wykonawcą jej zbrodniczych planów.

A oto drugie moje doświadczenie. Gdy po tzw. przełomie październikowym decydowałem się podjąć aplikację sądową, spotykałem się wielokrotnie z tym, że za plecami pewnego notariusza, mówiono o nim sędzia „Brzytewka”. Ponieważ zaprzyjaźniłem się ze starszym urzędnikiem sądowym, pracującym w sądzie od lat, zapytałem, skąd to przezwisko. Objaśnił mi, że ten notariusz wcześniej był sędzią karnym i mówiono o nim zasadnie, że ma własny cmentarzyk, gdyż należał do tych sędziów sądu warszawskiego, dla których sprawiedliwość, a nawet litość była pojęciem obcym. W 1955 roku, w ramach pierwszych objawów odwilży, przeniesiono go do notariatu. Zbiegiem okoliczności później dowiedziałem się o nim znacznie więcej. Sędzia „Brzytewka” był synem powszechnie szanowanego lekarza w niewielkim mieście powiatowym, a jego dziad był właścicielem ziemskim.

Nie wiem, czy Widaj i „Brzytewka” bronili swojej skóry przez bezwzględne wyroki, czy kierowały nimi inne powody. Wiem natomiast z całą pewnością, że ludzie o podobnych cechach charakteru i gotowości służenia za każdą cenę znajdują się w każdym narodzie i w każdym pokoleniu. W ich przypadku działali, jako sędziowie, na polecenie władzy absolutnej, rządzącej Polską i to z obcego nadania. Wskazuje to na mechanizm deprawacji i łamania charakterów, stosowany przez każdą taką władzę.

Absolutyzm o podobnych skutkach dla poddanych panował wcześniej niemal w całej Europie. Gdy postawało nowe państwo na terenie Ameryki Północnej, tworząc konstytucję, zdecydowano o podziale tej absolutnej władzy na trzy części: ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Współdziałając ze sobą w pewnym zakresie, władze te miały równocześnie wzajemnie się ograniczać i w szczególności kontrolować władzę wykonawczą. Warto wspomnieć, że taki trójpodział władzy znalazł się w polskiej Konstytucji 3 maja. Nawet w hierarchicznym Kościele katolickim, pod koniec XIX wieku, przyjęto trójpodział władz jako ważny element nauki społecznej Kościoła, gdyż tylko w ten sposób można chronić przyrodzoną godność człowieka przed nadużyciami władzy.

Przejdźmy do konsekwencji tego, co napisałem. Mimo zbrodniczego charakteru Widaja i „Brzytewki”, nie stanowiliby oni tak straszliwego zagrożenia dla współobywateli, gdyby wtedy w Polsce był trójpodział władzy. Po pierwsze nie mogłyby powstać normy prawne, pozwalające na opisany przeze mnie tryb sądzenia, gdyż były one w oczywisty sposób sprzeczne z uchwaloną wcześniej konstytucją. Konstytucja zaś ta nie byłaby zwykłym świstkiem papieru, jakim była tzw. stalinowska konstytucja z 1952 roku. Nie pozwoliłby na to politycznie niezależny Trybunał Konstytucyjny. Równocześnie władza wykonawcza, a więc rząd i jego agendy nie mogliby działać niezgodnie z obowiązującym prawem w sposób nawet w części tak drastyczny. Nie pozwoliliby na to niezawiśli sędziowie w niezależnych sądach, których obowiązkiem byłoby sądzenie zgodnie z prawem i sumieniem, a nie z interesami aktualnej władzy politycznej.

Dlaczego o tym do Was piszę? Podejmując decyzję wyborczą, rozważcie, która z partii gwarantuje istnienie fundamentów państwa, chroniących Was przed nadużyciami systemu politycznego. W wypadku uzyskania pełnej swobody działania, system ten degeneruje się bowiem, zagrażając już nie tylko warunkom życia, ale samemu istnieniu jednostek, które by mu się sprzeciwiały.

Pamiętajcie przy tym, że system absolutnej władzy, która uformowała się w Polsce w latach 1945 – 1952, przyniósł równocześnie milionom obywateli, w wielu wypadkach, pożądane i uzasadnione zmiany. Awans społeczny – bardzo ograniczony wcześniej – stał się wprost błyskawiczny. Dziesiątki tysięcy młodzieży robotniczej i chłopskiej po tzw. kursach zerowych, trafiło na uniwersytety i politechniki. Parcelacja ziemi przy jej ogromnym głodzie, szczególnie na terenach dawnej Galicji i Kongresówki, przyniosła wzrost poziomu życia i zaspokojenie elementarnych potrzeb milionów obywateli. Wprawdzie nie zabezpieczono im własności tej ziemi, planując wprowadzenie kołchozów i sowchozów, ale stało się to po 1957 roku, w drodze różnych zabezpieczeń hipotecznych. Nie będę omawiał wielu innych reform, ale zwrócę jeszcze uwagę na elektryfikację wsi i radykalne ograniczenie analfabetyzmu.

Mimo to tę władzę obalili nie właściciele ziemscy i przedsiębiorcy, ale chłopi i robotnicy. Zatem uznali oni, że ich prawa ludzkie, systematycznie gwałcone, są ważniejsze od korzyści, którym zaprzeczyć nie mogli.

Władza autorytarna ma tę cechę, że chce dać ludziom złudzenie poprawy jakości życia w sferach wyłącznie konsumpcyjnych. To nie może przysłonić prawdziwych intencji tej władzy zmierzającej w rzeczywistości do pozbawienia obywatela praw podstawowych, w tym przede wszystkim praworządności, w celu postawienia się poza wszelką kontrolą. Znane są wypowiedzi publiczne krytykujące sądy za to, że nie realizują partyjnego interesu. W czasach minionych, które wcześniej wspominałem, władza życzyła sobie wyłącznie biernego, posłusznego obywatela, prostego konsumenta dóbr zrzucanych czasem z „pańskiego” stołu. To rzeczywiście powinien być czas miniony.

Podejmując zatem decyzję wyborczą nie można kierować się oceną doraźnych korzyści, ale trzeba myśleć o tym, kto w sposób najbardziej trwały i realny zabezpieczy moje prawo do życia, samodzielnego rozwoju, wolnego wyboru własnej drogi, a także te elementy porządku społecznego, które mnie ochronią na wypadek choroby, starości, itp.

Podkreślam: w sposób trwały, a nie doraźny. Państwo nie jest tylko dla młodych, zdrowych i pełnych inicjatywy, ale musi zabezpieczyć elementarne warunki bytu dla starych, chorych i upośledzonych. I, co ważne, uchroni przed degeneracją bezkarnej władzy. Istotne jest też niezwykle, kto w sposób realny zadba o bezpieczne ulokowanie mojego państwa w przestrzeni międzynarodowej. Nie ma przecież alternatywy dla właściwej pozycji Polski w Unii Europejskiej. Samobójcze jest wręcz kwestionowanie jej znaczenia, a perspektywa jej opuszczenia godzi wprost w polską rację stanu. Dzięki integracji europejskiej Polska pierwszy raz w historii uzyskała gwarancje bezpieczeństwa i ogromne środki stymulujące jej rozwój.

Młodzi Wyborcy, wybaczcie, że napisałem rzeczy dla wielu z Was oczywiste, ale czułem się w obowiązku, pewnie już na sam koniec mojego życia, zwrócić Wam uwagę na to, co jest wynikiem moich bezpośrednich doświadczeń. Są to doświadczenia kogoś, kto urodził się przed wojną, przeżył okupację, okres stalinowski, w znacznym stopniu wyhamowane zmiany październikowe, brał udział w odrodzeniu harcerstwa po 1956 roku, potem aktywnie uczestniczył w czasie działania Solidarności. Teraz niepokoi się głęboko o przyszłość narodu, a więc właśnie o Was, Młodych. Jestem człowiekiem, który wie co to jest i do czego prowadzi władza autorytarna. Stąd mój apel.

Adam Strzembosz

Zdjęcie ilustrujące wykonał Adrian Grycuk

 

How useful was this post?

Click on a star to rate it!

Average rating 0 / 5. Vote count: 0

No votes so far! Be the first to rate this post.

5 1 głos
Ocena artykułu
Subskrybuj
Powiadom o
guest

wp-puzzle.com logo

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

0 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze