Wiec na dziedzińcu UW tuż za bramą. Jest 1988, albo 1989 rok. Nagle, otwiera się okno w siedzibie zsypu (dla młodzieży: ZSMP, albo jakoś tak) i lecą ulotki. Cisza, konsternacja i komentarz: Jak będziecie rozrzucać ulotki, to milicję wezwiemy. Śmiech.
* * *
Biurowiec na Nowogrodzkiej. Już niedługo, może za rok? Otwiera się okno i lecą ulotki. I co? I nic, bo ludzi nie ma.
* * *
Chwytaj dzień, jak najmniej ufając przyszłości. Tyle Horacy, a co J. Kaczyński i spółka? Chwytają dzień, używają na całego, dziennikarzy nie wpuszczają do sejmu, immunitety odbierają (oczywiście nie swoim chłopakom), ustawy pichcą, Unię denerwują, nazioli głaszczą. I co z tego? Oj, będzie co sprzątać.
Czesław Marian Ogórek