Jacek Tylewicz: Zdaniem Rzecznika. O niepamięci i konsekwencjach z tego wynikających

5
(3)

.Od kilku dni przez media, szczególnie społecznościowe, przetacza się dyskusja, zawierająca elementy oburzenia, spowodowana wystąpieniem sędziego Huberta Dudkiewicza, członka zarządu Stowarzyszenie Absolwentów i Aplikantów KSSIP „VOTUM”, w czasie uroczystości wręczenia dyplomów złożenia egzaminu sędziowskiego przez Absolwentów XIII rocznika aplikacji sędziowskiej i IV rocznika aplikacji uzupełniającej sędziowskiej oraz wyboru przez nich miejsc służbowych, w których odbywać będą asesurę sądową.

Te kilka dni od tego dość niefortunnego w formie wystąpienia to wystarczający czas na spojrzenie bezemocjonalne na słowa, które padły w Krakowie. Burzę wywołał ten fragment wystąpienia p. sędziego Dudkiewicza:

„…doprowadzi Was do nominacji sędziowskich, których nie zablokują już ani nie opóźnią niczyje układy, znajomości czy rodzinne koligacje. Dziś, dzięki aplikacji sędziowskiej i asesurze zawód sędziego, choć wielu się to nie podoba, nie jest już zarezerwowany dla wpływowych rodzin i znajomych, nie stanowi waluty, którą można spłacić dług wdzięczności lub wynagrodzić lata czyjejś lojalności”.

Należę do pokolenia, któremu przyszło rozpoczynać karierę, najpierw prokuratora a później sędziego, na przełomie lat 80 i 90 ubiegłego wieku. Miałem to szczęście, że już nie wymagano ode mnie i mojego rocznika podpisania deklaracji partyjnej przed nominacją prokuratorską. Krótko potem Polska przekształciła się w państwo demokratyczne. Mało kto dziś pamięta, że w roku 1990 przeprowadzono weryfikację w prokuraturze. Siermiężną jak czasy, w których nastąpiła. W sądownictwie natomiast przyjęto zasadę grubej kreski, która – jak dziś wiemy – nie sprawdziła się.

Lata 90. ubiegłego wieku to powstanie „Iustitii” (która nazywała się wtedy Stowarzyszeniem Sędziów Orzekających – by nie mogli się do niej zapisać sędziowie z MS) i zapomnianego już Stowarzyszenia Prokuratorów RP. Współpracowaliśmy wtedy ze sobą dość ściśle. Głośno mówiliśmy o konieczności oczyszczenia środowisk z ludzi niegodnych pełnienia funkcji sędziego i prokuratora. Wytykaliśmy nepotyzm, politycznie wspierane kariery sędziów i prokuratorów, wskazywaliśmy osoby skompromitowane współpracą z poprzednią, niedemokratyczną władzą.

Wszystko to robiliśmy dla dobra wspólnego. Rozwiązania Konstytucji, gwarancje dla trzeciej władzy, KRS to w części nasze stowarzyszeniowe dzieci. Był wtedy klimat i zgoda polityczna na przebudowę Polski w państwo demokratyczne.

Dzisiaj mogę powiedzieć, że rozwiązania konstytucyjne generalnie się sprawdziły. Bowiem podejmując próbę zmiany ustroju na autorytarny, całe szczęście nieskuteczną, politycy musieli złamać zapisy konstytucji w ewidentny sposób. Żywię nadzieję, że przyjdzie im ponieść za to odpowiedzialność karną.

Pan sędzia Hubert Dudkiewicz zatem nie powiedział niczego nowego, niczego o czym nie mówili by sędziowie w przeszłości. Pokazał, pewnie nieświadomie, że nawet najlepsze mechanizmy prawne nie zabezpieczają przez wykorzystaniem systemu przez ludzi stawiających na pierwszym miejscu swoje partykularne interesy. Zapominających przy tym o dobru wspólnym. To zapomnienie, że dobrem wspólnym jest praworządna Rzeczpospolita, doprowadziło wielu do neosędziostwa. Do karier tak szybkich jak komety. Teraz nie pozostaje już nic innego, jak tylko ocena prawna i moralna ich zachowań i ponowna rozstrzygnięcie kwalifikacji do pełnienia stanowiska sędziów.

Pan sędzia Dudkiewicz należy do nowego dla mnie i moich rówieśników pokolenia. Pokolenia, w którym obowiązują inne wzorce zachowań. Nie wiem, czy lepsze. Ale pan sędzia Dutkiewicz wyartykułował myśli językiem właściwym dla jego rówieśników. Radykalność formy może się nam nie podobać. Ale czy w gruncie rzeczy, trochę innym językiem nie mówi on tego samego, co myśmy głosili 35 lat temu? I czy, gdybyśmy byli konsekwentni przez te ostatnie 35 lat w naszej chęci poprawy Rzeczpospolitej, miałby on podstawy do formułowania swoich tez?

Tak, to samo mówiliśmy 35 lat temu. Może grzeczniejszym językiem. Ale TO SAMO! Przez te trzy i pół dekady zamieniliśmy się z młodych gniewnych w starych wkurzonych. A kolejne pokolenie młodych gniewnych dostrzega dziś te same problemy z przeszłości. To oznacza, że czegoś nie dopilnowaliśmy. Coś przeoczyliśmy.

Przed wielu laty podjęliśmy decyzję, która doprowadziła nas do miejsca w jakim jesteśmy. Było to 10 kwietnia 2010r. Gdy zapalaliśmy znicze pod pałacem prezydenckim było ich tam tylko kilkadziesiąt. Zaraz potem założyliśmy Themis. I chyba udało się nam uniknąć błędów z czasów poprzedniej działalności w Iustitii. A sposób na to okazał się bardzo prosty. Wzajemny szacunek, słuchanie tego, co mówią inni, otwartość na inne środowiska prawnicze, współpraca a nie rywalizacja, wzajemna pomoc w potrzebie. Te wartości okazały się uniwersalne i niezbędne w dzisiejszym zrelatywizowanym świecie.

Jest chyba najwyższy czas na kolejną międzypokoleniową dyskusję i porozumienie. By po raz kolejny nie wyważać dawno już otwartych drzwi i nie marnować czasu na kolejne diagnozy. Wszystko już powiedziano, Teraz trzeba to międzypokoleniowo poukładać i twardo o to walczyć. Wspólnie i dla dobra wspólnego.

Ja i, podejrzewam, wielu sędziów z mojego pokolenia, jesteśmy na to gotowi i otwarci.

Bo co może zatrzymać pęd młodych gniewnych i starych wkurzonych ?

Zatem młodzi gniewni, składam ofertę.

Jacek Tylewicz

Rzecznik Prasowy Stowarzyszenia Sędziów Themis

 

 

How useful was this post?

Click on a star to rate it!

Average rating 5 / 5. Vote count: 3

No votes so far! Be the first to rate this post.

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

wp-puzzle.com logo

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments