Ustawa o KRS z 8.12.2017r. pozbawiła ten konstytucyjny organ konstytucyjnej treści. Opisałem to w poprzednim odcinku. Odnoszę wrażenie, że pomysłodawcy zamachu na KRS w najśmielszych marzeniach nie przewidywali skutków swoich działań. Postaram się tą tezę udowodnić.
Cytowana powyżej ustawa w art. 11 przewidywała tryb wyłaniania kandydatów na członków neoKRS. Uprawnieni do zgłaszania kandydatur byli: dwa tysiące obywateli Rzeczypospolitej Polskiej, którzy ukończyli osiemnaście lat i mają pełną zdolność do czynności prawnych i korzystający z pełni praw publicznych albo dwudziestu pięciu sędziów, z wyłączeniem sędziów w stanie spoczynku.
Pośród 17 zgłoszonych w 2018r. kandydatów była tylko jedna osoba z poparciem obywatelskim, ale i sędziowskim. Co istotne, na ok. 10000 sędziów zgłoszono tylko 17 kandydatów. I co ciekawe, w wielu przypadkach, kandydatury te były popierane przez te same osoby. Dla zainteresowanych – https://wyszukiwarka.forumfws.eu/
W konsekwencji przedstawiono Sejmowi kandydatów, z których głosami PiS i Kukiz 15 wybrano 15 członków neoKRS. Większość z nich znana była w środowisku sędziowskim. Niektórzy z nich to znajomi ministra sprawiedliwości, jak na przykład przyszła przewodnicząca tego niesławnego gremium. Wspólną jednak cechą tych nominatów było to, że nie odnosili w przeszłości jakichkolwiek sukcesów zawodowych. Co więcej, niektórzy z nich wielokrotnie starali się o awanse do sądów wyższych rzędów, ale bezskutecznie. Taki to crème de la crème nowych czasów. W ręce tych osób politycy złożyli losy wymiaru sprawiedliwości. Jest prawo Kopernika-Greshama mówiące o tym, że pieniądz gorszy wypiera pieniądz lepszy z obrotu.
Objęto tajemnicą, którzy spośród sędziów poparli kandydatury do neoKRS w 2018r. Dopiero informacja udzielona opinii publicznej przez Senat ujawniła (bez personaliów), że kandydatury do neoKRS w wyborach z 2018r. poparło łącznie 364 sędziów, z czego 89 udzieliło poparcia więcej niż jednemu sędziemu. Czyli skład niekonstytucyjnej KRS wybrany został przez dzięki poparciu mniej niż 4% orzekających sędziów. Faktycznie, wybrana demokratycznie reprezentacja.
Sędziów udzielających poparcia w pierwszych i drugich wyborach do neoKRS przyjęło się w środowisku sędziowskim nazywać „liściarzami”. Od słowa lista. Poparcia. Ale nie zapominajmy, że to poparcie dawało tylko możliwość wzięcia udziału w wyborach do neoKRS. Wyborach dokonywanych wbrew Konstytucji przez posłów. I tu wypada przytoczyć stanowisko Kukiz15. Otóż wynikło z niego, że kandydaci do neoKRS mogli liczyć na poparcie posłów tego ugrupowania, jeżeli będą realizować politykę tej partii. I na próżno szukać, by któryś z kandydatów odciął się od tego warunku. Nowa forma starego hasła: „Program partii programem narodu”.
Korzystając z wyszukiwarki Forum Współpracy Sędziów bardzo łatwo prześledzić kariery „liściarzy”. Zdecydowana większość z nich awansowała w strukturach sądownictwa. Na przykład z sądu rejonowego do sądu apelacyjnego. Gdy przyjrzymy się ich kwalifikacjom i osiągnięciom zawodowym nie znajdziemy żadnego uzasadnienia dla tak szybkiego awansu. Jedynym uzasadnieniem jest przynależność do grupy „liściarzy”. To minister sprawiedliwości, którym w tych czasach był Zbigniew Ziobro, odpłacał awansami i stanowiskami za polityczne poparcie usłużnych kandydatów.
Przez moment zawahałem się, czy wymienić nazwiska tych politycznych wybrańców, ale uznałem, że nie warto. Warto jednak popatrzeć na skutki ich działań. Odniosę się tylko do obecnej kadencji neoKRS. Z kronikarskiego obowiązku wspomnę jedynie, że nie sposób znaleźć jakiekolwiek stanowisko lub uchwałę poprzedniego składu neoKRS na przykład w sprawie bezprawnych działań rzeczników dyscyplinarnych MS czy kar nakładanych na Polskę za utrzymywanie sprzecznej z prawem europejskim i polskim niesławnej pamięci Izby Dyscyplinarnej. Podobnie w obecnej kadencji. A przecież konstytucyjny KRS stoi na straży niezawisłości sędziów i niezależności sądów.
„Liściarze” umożliwili stworzenie neoKRS, a ta wykreowała kolejną grupę sędziów, zwanych „neonami”. Od słowa neosędzia.
Tu kilka słów wyjaśnienia. Jeżeli w poprzedniej kadencji neoKRS można było jeszcze próbować twierdzić, że tak do końca nie wiadomo, czy jest to organ konstytucyjny czy też nie, to po wyborach do neoKRS w styczniu 2018 r. ten argument zdecydowanie odpadł. Wyroki TSUE i ETPC wyraźnie wskazują, że istnieje problem ustrojowy w polskim sądownictwie. Wskazują one m.in., że Izba Spraw Publicznych i Izba Odpowiedzialności Zawodowej nie mają przymiotu sądu z uwagi na sposób ich kreacji i tryb powołania sędziów. Późniejsze orzecznictwo sądów polskich, w tym uchwała trzech połączonych Izb SN nie pozostawiają wątpliwości co do legalności orzekających w nich sędziów z nominacjami po styczniu 2018 r. Czyli neonów.
Jak powstawał „neon”?
W prosty sposób. MS ogłaszał wolne stanowiska sędziowskie, na które zgłaszali się kandydaci. Już w tym czasie trwał sędziowski bojkot konkursów organizowanych przez neoKRS. Ale znajdowali się też chętni. Falą ruszyli do neoKRS doktorzy z różnych uczelni. Pewna część sędziów też uznała, że teraz albo nigdy. NeoKRS nie mający kompetencji konstytucyjnych (vide niekonstytucyjne wybory jej składu) wybierała miłych władzy kandydatów. A może bardziej ˗ eliminowała tych kandydatów, co do których istniały jej zdaniem wątpliwości, że mogą, jak to później sformułował pan Prezydent, stosować „terror praworządności”. Pan Prezydent legalizował to bezprawie konstytucyjne nazywając je swoją prerogatywą. I nominował neosędziów. Maszynka nominacyjna rusza pełną parą. Szacuje się, że dzisiaj mamy około 3500 „neonów”. Sędziów, niesędziów. Bardzo dobrze to usystematyzował p. prof. Włodzimierz Wróbel dzieląc sędziów w Polsce na dwie grupy: sędziów konstytucyjnych, czyli tych którzy otrzymali nominację sędziowskie do stycznia 2018r. i sędziów ustawowych, czyli tych z nominacjami po styczniu 2028r.
Różnica? Kardynalna.
Władza sędziego wynika wprost z Konstytucji. Ustawa określa zasady jego powołania i inne kwestie organizujące wymiar sprawiedliwości. Ustawa, która nie może być sprzeczna z Konstytucją. Ustawa, ta o neoKRS, złamała Konstytucję w zakresie trybu wyborów sędziów. Zatem ich uprawnienia do udziału w wymiarze sprawiedliwości i orzekania w imieniu Rzeczypospolitej nie mają umocowania konstytucyjnego. Ich status wymaga ponownego uregulowania. Ustawą zgodną z Konstytucją. Jedyny organ, który mógłby przesądzić o niekonstytucyjności trybu powołania sędziów, noszący jakże dumną nazwę Trybunału Konstytucyjnego jest również wydmuszką prawną niemająca żadnego znaczenia prawnego.
Zatem, dopóki nie ma tej nowej, naprawczej ustawy nie możemy udawać, że nic się nie stało.
Prowokacyjnie powiem, że nawet rozumiem stanowisko „neonów” w sprawie „neonów”. W sumie ono nie może być inne. Zaprzeczałoby bowiem ich uprzednim decyzjom i wyborom drogi zawodowej. Ale nawet to pozorne zrozumienie nie zastąpi zasad i prawa w ocenie ich zachowań. Codziennie ok. 3500 sędziów, niesędziów, wychodzi na sale rozpraw i nadal infekuje wymiar sprawiedliwości. Co gorzej, udając przed sobą udają również przed innymi. Pal licho ich samopoczucie. Ale co to obchodzi obywateli? Wchodzą do budynku sądu w swojej, jakże ważnej dla nich sprawie. I nie powinno ich obchodzić, czy osoba w todze jest czy nie jest sędzią. A w pewnej mierze sądowym sportem narodowym stało się przewidywania i ustalanie, czy trafił się na sędziego czy też na przebierańca. No bo jak trafi się na „neona”, to czy to co on nazwał wyrokiem – nim jest? Czy faktycznie skazano kogoś na karę czy to tylko taki sądowy żarcik? Odebrano rodzicowi dziecko czy też nie? Czy lekarz dostał zgodę na przetoczenie krwi np. świadkowi Jehowy czy nie? Czy skutecznie zarejestrowano firmę i czy tym samym zawarto skuteczne umowy o pracę z pracownikami? To pytania podstawowe, na które znamy już po części odpowiedź. Ale rozwiązaniem tego problemu może być tylko nowa ustawa. Dlaczego jeszcze jej nie ma? Z bardzo prostej przyczyny. Oczywistym jest wnioskowanie, na podstawie losów wielu innych ustaw, w tym naprawiającej KRS, że prezydent jej nie podpisze. Trzeba czekać na bardziej sprzyjające okoliczności.
To wszystko skutki politycznej zabawy kilkunastu sfrustrowanych życiowo sędziów, którzy poszli na układ ze swoim sumieniem i politykami tworząc swoisty obieg zamknięty. Za nic mając obywateli i ich los, los państwa i jego instytucji, los przedsiębiorców i zatrudnianych przez nich pracowników i ich rodzin. I tak dalej. I to w trudnych czasach, w których przyszło nam żyć. Oglądamy, jak działają sądy amerykańskie i zazdrościmy amerykańskim sędziom. Ale mamy nad nimi znaczną przewagę. Przez ostanie lata przerobiliśmy skok na sądy, skok, z którym dopiero przyjdzie zmierzyć się innym demokracjom. Teraz musimy tylko zgodnie z zasadami sprawiedliwości uprzątnąć tę stajnię Augiasza. I być może będziemy wzorem dla innych, jak to zrobić.
Jacek Tylewicz
Sędzia w stanie spoczynku, rzecznik prasowy stowarzyszenia Sędziów Themis
CDN „Prostym językiem” – bezprawie rzeczników i wysyp stowarzyszeń