Funkcjonariusze atakowali z przodu, z tyłu, z boku. Kopali, bili pięściami i metalowymi rurkami od transparentów, wykręcali ręce. Jeden z pobitych opozycjonistów, Zbigniew Romanowski, trafił do komendy przy ul. Mogilskiej ze złamanym ramieniem, żuchwą, żebrami i oderwaną kostką podudzia. Co najmniej 12 innych zostało poturbowanych.
To krótki fragment opisu przestępstwa komunistycznego popełnionego w trakcie napadu esbeków na demonstrantów pod Wawelem 3 maja 1987 roku.
Potem, już za RP były procesy. Nie wszyscy zostali ukarani, żaden nie poszedł siedzieć, bo weszła w życie amnestia. Prokuratorzy IPN pracowali wiele lat, żeby udowodnić zbirom winę.
[Dziś] Zbiry z teleskopowymi pałkami i rykiem „policja” atakują kobiety, zbir łamie siedemnastolatce rękę w trzech miejscach. Wcześniej, podczas innej demonstracji, jakiś łobuz wykręca kobiecie rękę, z taką mocą, że ją łamie. Metalowe rurki, połamane kości… Jakieś skojarzenia?Później prokuratura robiła wszystko, żeby sąd ukarał esbecko-milicyjnych drani. Teraz? Teraz ministrem sprawiedliwości (o zgrozo – sprawiedliwości!) i prokuratorem generalnym jest Zbigniew Ziobro.
Ale przecież co cztery lata jest ta nieprzyjemność, jaką są wybory. Czy skończy się na śledztwach, oskarżeniach, procesach, może nawet odsiadkach dla bezpośrednich wykonawców?
Przypomnijmy: wtedy Kiszczak i Jaruzelski nie zostali ukarani. A teraz? Kto będzie się zasłaniał starczym wiekiem, a kto, na przykład, koniecznością udrożnienia zablokowanych ulic?
Jeszcze jedno: obecnej władzy potrzebni widać są pałkarze, bo drastycznie ograniczono liczbę godzin w szkółkach policyjnych.
Jakub Tau