Raptem 40 milionów! I to złotych, a nie euro, czy dolarów, jak Amerykanie nasze baksy nazywają. Jest się czym przejmować? Nie. Bo popatrzcie na naszego Władimira Władimirowicza. Wścibska i bezczelna dziennikarka parę lat temu oznajmiła w prasie, że nasz wódz-car ma 50 milionów dolarów dzienieg na boku, jak to wy mówicie zaskórniaków. Zdenerwował się car, że hołysza z niego robią. Forbesy amerykańskie, jątrzyciele różni (również nasi) mówią, że ma 200 miliardów baksów, 20 pałaców, flotę śmigłowców i samolotów. Ach, czemuż się dziwić, przecież to car. A wy z tymi 40 milionami! Nie żartujcie.
No, dobrze, kraj mniejszy, a i car wasz też nieduży, więc i pieniędzy mniej. Ale jakby pogrzebać, to pewnie więcej by się znalazło. A to jakaś spółeczka, a to otkat’ (odsyp po waszemu) bez podsłuchu, a to banki państwowe, a to datki dobrowolno-przymusowe od miłych sercu przedsiębiorców. I chociaż mało tego i tak wam wystarczy na przetrwanie zimy politycznej, a choćby na kaucje, żeby do pudła nie pójść.
Кузьма Кузьмич