Dużo już napisano o symetryźmie i symetrystach, ale głównie w kontekście politycznym, którego jako sędzia nie będę rozwijał. Warto natomiast opisać nieco bliżej symetrystów sądowych. Kim oni są i co myślą?
Wśród sędziów różnego szczebla jest całkiem pokaźna ilość symetrystów. Sędziowie tacy nie są bynajmniej ślepi na to co się dzieje, dostrzegają zagrożenia, krytykują poszczególne posunięcia ministra czy rzeczników dyscyplinarnych. Ale istota ich sędziowskiego światopoglądu sprowadza się właśnie do traktowania na równi rzeczy, zachowań i zjawisk nieporównywalnych. Co zatem głoszą sądowi symetryści ?
Że za poprzednich ekip rządzących sądy dyscyplinarne czasem niesłusznie sędziów karały.
Że dawniej minister sprawiedliwości jak się uparł, to i tak mógł wbrew sędziom danego sądu przeforsować swojego człowieka na prezesa (ale musiał mieć wówczas zgodę KRS).
Że poprzednia władza też sędziów nie za bardzo lubiła.
Że padały z ust polityków rządzących przed 2015 rokiem różne mało pochlebne wypowiedzi pod adresem sędziów.
Że była trwała tendencja do ciągłego zwiększania uprawnień ministra sprawiedliwości w ramach sprawowanego nadzoru administracyjnego.
Że sam prof. Andrzej Rzepliński był w przeszłości przeciwnikiem Krajowej Rady Sądownictwa, złożonej z sędziów wybieranych przez sędziów.
To wszystko oczywiście prawda. Ale zestawienie tych rzeczy na równi z tym, co obecnie politycy robią sądom i sędziom, to trochę tak jakby porównać działanie policji w Szwecji i na Filipinach. W tym roku doszło w Szwecji do tragicznego w skutkach zdarzenia, gdy policjant śmiertelnie postrzelił 20 – latka z zespołem Downa. Na Filipinach od objęcia władzy przez prezydenta Duarte zginęły w policyjnych egzekucjach ulicznych setki osób. Jednej tylko nocy w 2016 roku policja zabiła na ulicy w ramach oficjalnych linczów 32 osoby. I cóż wówczas powie symetrysta ? Ano, że i w Szwecji i na Filipinach policja nadużywa swych uprawnień, przy czym ostrze krytyki zapewne będzie wymierzone bardziej w Szwecję niż w Filipiny.
Dziś, gdy władza od ponad roku toczy zaplanowaną na zimno i z pobudek zasługujących na potępienie wojnę z niezależnym Sądem Najwyższym, gdy obsadzono w sposób sprzeczny z Konstytucją KRS (tu symetryści lubią powiedzieć: są różne poglądy; tak, zawsze są różne poglądy, niedawno był w Wielkiej Brytanii zjazd płaskoziemców, czyli ludzi którzy głęboko i szczerze wierzą, że Ziemia jest płaskim dyskiem) sędziami uległymi władzy, gdy polski premier podaje nieprawdziwe informacje o sędziach własnego kraju i ich publicznie znieważa w zagranicznym medium, gdy sędzia w postępowaniu dyscyplinarnym ma gorszą pozycję niż oskarżony w procesie karnym, a jego jedynym prawem jest prawo do bycia ukaranym, gdy zastępcy rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota i Przemysław Radzik, przy pełnej aprobacie swego szefa Piotra Schaba wzywają kolejnych sędziów na przesłuchania i pozbawiają ich prawa do korzystania z pomocy pełnomocników, trzeba powiedzieć jasno i dobitnie: sędzia który dziś chce być symetrystą nie tyle błądzi… co po prostu grzeszy, w najlepszym razie naiwnością, w najgorszym zaś – obłudą i konformizmem.
*Autor blogu jest sędzią w jednym ze stołecznych sądów. Publikujemy za jego zgodą.