Dzisiejsze przyśpieszenie prac nad wyborem sędziów SN wiele mówi o tym, co jest obecnie ważne dla polskich władz.
Obwieszczenie Prezydenta (zresztą nieważne, ze względu na brak kontrasygnaty) rozpoczęło procedurę wyboru sędziów na przełomie czerwca i lipca. Mniej więcej w tym samym czasie Kancelaria Sejmu ogłosiła konkurs przetargowy na dostawę kalendarzy kieszonkowych dla posłów na rok 2019. Konkurs na sędziów SN zostanie rozstrzygnięty jutro, a konkurs na kalendarze ciągle trwa. Okazuje się, że polskie władze poświęcają więcej czasu wyborowi kalendarzy kieszonkowych niż sędziów najwyższego organu sądowego, decydującego o ważności wyborów. W pewnym sensie nic w tym dziwnego – wybór kalendarzy ma pewnie dla posłów jakieś znaczenie, bo mogą bez niego zapomnieć o ważnym spotkaniu. Wybór sędziów większego znaczenia nie ma, bo decyzje w państwie bez podziału władz i tak są podejmowane gdzie indziej.
Tymczasem konkursy naprawdę ważne dla obecnej władzy oparte są na głębokim i długim namyśle. Na przykład konkurs na projekt pomnika smoleńskiego rozpoczął się 26 kwietnia 2017 roku, a rozstrzygnięto go niemal sześć miesięcy później, 20 października 2017 roku. Szkoda, że namysłowi nad wyborem sędziów SN nie poświęcono choćby połowy tego czasu. Przecież ten wybór to też wybór jakiegoś pomnika – niestety, jest to pomnik upadku państwa.
I jeszcze do sędziów zasiadających w niby-KRS. Kogo reprezentujecie? Sędziowie SN, których powinniście reprezentować w KRS, bo reprezentujecie tam przecież wszystkich sędziów, zawiesili działanie niektórych przepisów ustawy o SN, a inni sędziowie, ci zasiadający w Trybunale Sprawiedliwości, mogliby sprawę procedury powoływania do SN we wrześniu wstrzymać. Dlaczego nie pozwolicie im tego zrobić? Dlaczego działacie wbrew innym sędziom? I nie mówcie mi, że robicie to w interesie wymiaru sprawiedliwości i dla jego efektywności. Że chcecie możliwie szybko uzupełnić wakaty w SN, żeby mógł „normalnie” działać. U Prezydenta RP leżą od ponad roku kandydatury do SN zaproponowane przez poprzednią KRS. Czy sędzia Mazur, przewodniczący KRS, zatroskany o obsadę SN, nie powinien zaapelować do Prezydenta powołanie tych sędziów, skoro SN ich potrzebuje?
Odpowiedź na powyższe pytania jest prosta – nie chodzi o reprezentowanie sędziów, ani o skuteczne działanie SN. Chodzi o realizację agendy politycznej rządu – po to mamy obecnie KRS. I do pełnienia tej funkcji rzeczywiście nie musi być ona członkiem europejskiej sieci rad sądownictwa.
Marcin Matczak
Tekst pochodzi z blogu UR (www.marcinmatczak.pl)
Jeszcze Więcej Dyskusji Przed Podjęciem Decyzji – o kupnie kalendarzy kieszonkowych.