Najpierw milczeli, odbudowywali kraj. Milczeli, bo nie chcieli mówić o wojnie. Niemcy nie mówili o tym, co robili na froncie, Niemki nie mówiły o tym, co było w kraju, kiedy weszli Sowieci.
Milczeli, pracowali, udawali, że nie wiedzą, o co chodzi. Kolejne pokolenie popatrzyło na rodziców z przerażeniem i obrzydzeniem. Zaczęły się rozliczenia, personalne i moralne. Teraz Niemcy są najbardziej demokratycznym z krajów wolnego świata.
A Rosjanie? Przecież wiedzą, przecież Zachód im mówi. Owszem, mogą bać się represji, zesłania, więzienia. Ale są i tacy, którzy mieszkają na zachodzie Europy i demonstrują poparcie dla Putina. Czy to zmieni się pokoleniowo? Czy rosyjscy nastolatkowie znajdą w sobie tyle siły, żeby głośno i zbiorowo wyrazić sprzeciw?
Chciałbym być optymistą, ale jakoś ciężko mi to przychodzi. Mit o imperium zabija wszelką przyzwoitość.