Dzisiejszej konfrontacji w Sejmie trzeba nie tylko wysłuchać. Trzeba ją dokładnie obejrzeć. Język ciała i spontaniczne gesty mówią często więcej niż słowa. Gdy do Kaczyńskiego zwracają w Sejmie grupowo posłowie opozycji, na „ratunek” rzucają gorliwcy z ław PiS by chronić wodza. Nic mu nie grozi, ale służalcy chcą się wykazać.
Widać jak bardzo są od niego zależni. Nie zdają sobie nawet sprawy, że dają znak nie tyle troski o Kaczyńskiego, co lęku o własne posady i apanaże. Nie daj boże, aby się wodzowi coś stało! Są w partii, której statut czyni ich od Kaczyńskiego całkowicie zależnymi. I gdyby wódz znikł, nie wiedzieli by pewnie, co ze sobą począć.
Scena ta jednak mówi jeszcze więcej o samym Kaczyńskim. Polityk z krwi i kości nie zląkłby się takiej konfrontacji. Wszedłby w spór, może byłaby to awantura, ale stawiłby czoła. Kaczyński kryje się natychmiast za swoimi akolitami. Na Żoliborzu chronią go całe zgrupowania wozów policyjnych (żałuje godzin pracy policjantów do tego przymuszanych).
Kaczyński jest tchórzem.
Nie jest to zjawisko rzadkie u autorytarnych osobowości. Jest w nich chęć nie tylko rządzenia, co rozporządzania innymi, a narzucanie im swojej woli często łączy się z brakiem pewności i tchórzostwem. Dyktatorzy na szczytach władzy mają zwykle pomnikowe miny (Kaczyński ma pomniki brata bliźniaka) i imponują podległym sobie, tak długo, jak są wysoko.
Kaczyński wielokrotnie wykazał się, jak na osobę mająca polityczne ambicje, tchórzostwem. Podpisał się pod deklaracją lojalności dla komunistycznych rządów, gdy ten wprowadzał stan wojenny, a jego znajomi i koledzy szli do więzień i interny.
Również słowa nienawiści, jakie sieje, jak te o ludziach „drugiego sortu”, świadczą o jego lękach. Niechęć do inteligencji i ludzi wykształconych (otacza się przygłupami niebezpiecznymi dla państwa), świadczy o jego prostactwie i kompleksach.
Gdy tacy jak Kaczyński znajdą się wśród ludzi, w prawdziwym z nimi kontakcie, gdy trzeba rozmawiać, a nie rozkazywać, bronić własnych racji a nie je narzucać, ukazuje się ich marna, tchórzliwa natura.
Tchórz przy władzy jest niebezpieczny, tak jak jego sfora. Kto boi się innych, jest wobec nich agresywny, stara wszystkich wokół pozbawić ich praw, przymusić i zniewolić. Chce rządzić strachem.
Trzeba więc głośno i odważnie krzyczeć, że Kaczyński i jego sfora ma odejść. Scena w Sejmie warta jest wielokrotnego oglądania.
Kazimierz Wóycicki