Marcin Król: Kryzys nowoczesności. Wolność kobiet (notatki)

1
(1)

Piszę naturalnie w związku z ostatnimi wydarzeniami, ale chciałbym pokazać zjawiska i postawy niekoniecznie powszechnie znane. Najpierw nieco historii

Kobiety w nowożytności musiały rodzić. Brak jest pewnych danych, jak często miała miejsce aborcja naturalna, jak często rodziły się dzieci, które natychmiast umierały i jak wiele z urodzonych miało nieodwracalne wady genetyczne. Sięgnijmy więc pod drastyczny przykład Królowej Anny (Anglia 1702-1707). Anna poroniła 16 dzieci (nie wiemy, co znaczyły te poronienia), urodziła córkę, która żyła rok i syna, księcia Gloucester, który żył 11 lata, ale był niepełnosprawny. Ogółem 18 dzieci i wyczerpana całkowicie umarła, kiedy miała 49 lat.

Wielka Królowa Wiktoria urodziła z olbrzymią niechęcią 9 dzieci, z czego kilkoro bardzo nieudanych fizycznie. Dzieci nie znosiła, ale jej potomstwo potem panowało w połowie Europy. Łatwo zdać sobie sprawę, jak liczną i sprawną pomoc musiały mieć obie królowe. A przecież kobiety znajdujące się niżej w ówczesnej hierarchii tak samo rodziły, roniły i wychowywały niesprawne dzieci. Skala zjawiska była kolosalna. Jednak Pan Bóg nie interweniował.

Na czym polega różnica z czasami współczesnymi. Tylko i wyłącznie na medycynie, która pozwala wykryć ewentualność poronienia, genetyczne wady płodu i pozwala na długie życie osobom niepełnosprawnym. Czy jednak znamy wiele kobiet, które rodzą 18 dzieci? Nie. Dlaczego zatem? Bo olbrzymia większość kobiet, w każdym razie w świecie zachodnim, a także mężczyzn, reguluje na różne sposoby liczbę dzieci. Co jednak z dziećmi, o których odpowiednio wcześnie wiemy, że są genetycznie uszkodzone lub wręcz martwe w łonie matki? Roztropna odpowiedź brzmi: Pan Bóg w dalszym ciągu nie interweniuje, bo nie byłoby tylu nieszczęść. Dlaczego zatem człowiek pozwala sobie zająć miejsce Boga i – tylko dzięki postępowi wiedzy – wkraczać w decyzje natury? Jakim prawem? Otóż całkowicie bezpodstawnie. Odrzućmy od razu beznadziejny spór o to, kiedy płód staje się człowiekiem.

Oczywiste, że płód jest człowiekiem, ale co z tego wynika? Czy płód genetycznie uszkodzony ma godność ludzką? Tą drogą nigdzie nie zajdziemy. Dlatego przeciwnicy aborcji źle stawiają sprawę. Chodzi o to, czy było lepiej, kiedy sama natura eliminowała dzieci, które nie mogły żyć, czy obecnie, kiedy wkracza w to prawo, a potem lekarz? Też nie ma dobrej odpowiedzi, bo jak wielokrotnie mówiłem, prawo nie jest najważniejsze. A przede wszystkim skoro mówi się o życiu od poczęcia, to jak prawo traktuje sprawę poczęcia i fakt, że raczej potrzeba do tego także mężczyzny? Jaka jest jego odpowiedzialność, skoro to nie on nosi ciążę? Fundamentalna. Dlaczego więc mężczyzna nie jest odpowiednio karany? Logicznie powinien obowiązywać nie zakaz aborcji, ale zakaz stosunków płciowych, jeżeli ich celem nie jest wyprodukowanie dziecka. Kto by to sprawdzał i jak nakładane byłyby kary?

Bezradność prawa widać doskonale także wtedy, kiedy rozważymy inne okoliczności towarzyszące przymusowej ciąży. Kto będzie opiekował się dzieckiem? Czy prawo ma na to sposób poza alimentami? A już na pewno nie sposobu na to, kto będzie kochał dziecko? Wszystko to zależy od kobiety, więc do niej powinna należeć ostateczna decyzja. To ona cierpi – ciąża nie jest rozrywką – to ona zostaje z reguły sama z niepełnosprawnym dzieckiem. To ona musi donosić martwy płód. Prawo nic nie mówi o roli mężczyzny we wszystkich okolicznościach towarzyszących urodzeniu dziecka, a przedtem donoszeniu ciąży.

Natomiast filozofia wiele mówi na temat wolności każdego człowieka, w tym wolności ciężarnej kobiety, która – zauważmy – też jest człowiekiem. Nie chodzi o to, by kobiety dokonywały aborcji, bo tak im się podoba, lecz o to, że nie ma takiego autorytetu, który może im tego zakazać. Zapewne nadmierna swoboda w tej mierze nie jest korzystna, ale tak samo jest z każdą nadmierną swobodą. Dysponowanie przez ludzi wolnością oznacza, że niektórzy spośród nich będą tej wolności nadużywali, ograniczając wolność innych, także wolność płodu. Nie mamy wyboru. Albo jesteśmy liberałami, albo wszystko poddajmy karze więzienia.

Wreszcie niektórzy mówią w tym przypadku o problemie aksjologicznym i o nieuniknionym konflikcie prawa i wartości. Jest to nonsens. Wartości czyli demokracja, czyli my wszyscy, stoimy ponad prawem. Prawo jest dla nas, a nie my dla prawa. Prawo pomaga nam żyć razem we wspólnocie demokratycznej i usuwa to, co mogłoby tej wspólnocie zagrażać. Proszę mi wyjaśnić, jak takiej wspólnocie zagraża kobieta w ciąży ze zdeformowanym genetycznie dzieckiem? Jeżeli nie, to proszę zostawić kobiecie wolność, bo prawo nie pozwala na ingerencję. A obecna zmiany interpretacji Konstytucji są nie dlatego bezpodstawne, że Trybunał Konstytucyjny jest źle powołany, nie dlatego, że kieruje się ideologią PiS, nie dlatego, że wkracza w uprawnienia jednostki, lecz dlatego, że nie ma uprawnień do podejmowania tego rodzaju decyzji, które nie podlegają prawu. I to jest najważniejsze. Wolność kobiet od prawa stanowionego.

Lektura polecana: John Stuart Mill, „Poddaństwo kobiet”.

Marcin Król

obywatele.news

How useful was this post?

Click on a star to rate it!

Average rating 1 / 5. Vote count: 1

No votes so far! Be the first to rate this post.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

wp-puzzle.com logo

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments