Gdzie byliście młodzi, kiedy masowo wychodziliśmy na demonstracje parę lat temu? Poniżej czterdziestki mało kto się pojawiał. Owszem, było trochę dwudziestoparoletnich, długonogich ubeckich wdów i tyle. A chodziło o sprawy fundamentalne: o Polskę w Europie, o konstytucję.
Prawda, kobiety protestowały – wtedy skutecznie – przeciwko próbom uczynienia z nich macic rozpłodowych.
Teraz znów poczuliście, co to znaczy poddać się rządom Jarosława Kaczyńskiego i wyszliście na ulice. Były pały, był gaz, były zatrzymania, ale to was nie odstraszyło. I dobrze, bo znowu się zaczyna. Pandemia spowoduje, że zamknięte zostaną granice. Pytanie, czy zostaną otwarte, jeśli wygrają u nas tacy, jak Bosak i Godek. Pozostało im, na razie, zakazać aborcji, jeśli ciąża powstała w wyniku zgwałcenia. Na razie… a potem?
Potem przegramy nie tylko wolność, szlag trafi niepodległość, bo bez wielkiego brata pisowcy nie potrafią żyć.
Ameryka? Biden mierzy się z Trumpem i niewiele ich obchodzi zarażony koronawirusem A. Duda.
Coś za to na pewno się znajdzie na wschodzie.
Do 1989 roku, dla tych trochę starszych, z gorszego sortu, to coś, lux ex oriente, przyświecało 45 lat.
Jakub Tau