Ludzie złamani, przetrąceni, niekiedy także skrzywdzeni bywają czasem bardzo użyteczni.
Hieronim Radziejowski, podkanclerzy koronny, prawdopodobnie całkiem słusznie podejrzewał swoją żonę o romans z królem Janem Kazimierzem. Potraktowany surowo, postawiony przed sądem marszałkowskim, skazany na śmierć po procesie, który także u współczesnych mu, budził poważne zastrzeżenia co do uczciwości, wyjechał z kraju. Szukał pomocy w Siedmiogrodzie i w Wiedniu. Znalazł wsparcie w Szwecji. Wrócił do Polski z armią szwedzką feldmarszałka Wittenberga i walnie przyczynił się do kapitulacji szlacheckiego pospolitego ruszenia pod Ujściem u zarania szwedzkiego potopu. Znajomość polskich realiów i znajomość ludzi jaką niewątpliwie posiadał Radziejowski była, w pierwszych miesiącach wojny, bardzo cenna dla szwedzkiego monarchy Karola Gustawa.
Benedict Arnold, generał armii kontynentalnej walczącej z silami brytyjskimi o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Wielkie zasługi w pierwszych latach wojny. Pomijanie w awansach. Oskarżenia o korupcję. Narastająca frustracja. Rozrzutne życie i coraz większe długi. W 1780 roku zaoferował Brytyjczykom, jako komendant fortu West Point, wydanie tej twierdzy za 20.000. Nie udało się, musiał uciekać. Od Brytyjczyków, pod sztandary których się schronił, dostał tylko 6000 funtów.
Bruno Olbrycht, przedwojenny generał z zasługami z czasów wojny z bolszewicką Rosją. W 1938 roku osobiście dowodził akcją niszczenia przez polskie władze cerkwi prawosławnych na Chełmszczyźnie. W czasie okupacji w Armii Krajowej. Po wojnie w Ludowym Wojsku Polskim. Awansował na generała dywizji. Awansował na dowódcę Warszawskiego Okręgu Wojskowego. Organizował walkę z podziemiem niepodległościowym.
Jan Hryckowian, absolwent Uniwersytetu Jagielońskiego, przedwojenny oficer i sędzia wojskowy. Żołnierz Armii Krajowej, odznaczony Krzyżem Walecznych. Po wojnie znów w sądownictwie wojskowym. W sfingowanych procesach skazał wielu patriotów na karę śmierci, w tym Witolda Pileckiego.
Wszyscy ci ludzie z różnych względów sprzeniewierzyli się własnej drodze życiowej i własnym zasadom. Dopuścili się czynów haniebnych. Różnie potoczyły się ich losy. Benedict Arnold stał się w Ameryce symbolem zdrady. Jego nazwiska nie ma na żadnym z wielu monumentów na polach dawnych bitew. Pogardzany przez rodaków, nieufnie traktowany przez Brytyjczyków. „Żył wystarczająco długo, by zacząć żałować zdrady”.
A na razie…Witamy w kolejnym odcinku przygód dr hab. Zaradkiewicza, nie mylić z sędzią Sądu Najwyższego.
Ktoś kręcił detektywa Ostrowskiego i ktoś kręci spektakl w którym gra pewien bardzo ambitny prawnik.
*Autor: sędzia praktyk, od kilkunastu lat orzekający w sprawach karnych. Przywiązany do własnej niezawisłości i zapisanej w Konstytucji niezależności sądów. Członek Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.