Nie, nie , to nie będzie o pedofilii, tylko o niesłusznie uchylonych wyrokach.
Pamiętacie może Państwo, że w grudniu 2018 r. w Sądzie Najwyższym odbyła się rozprawa Wilka z Bajki o Czerwonym Kapturku. Oskarżony stanął przed sądem w związku z połknięciem Babci oraz Czerwonego Kapturka.
Rozprawie przewodniczył rzecznik SN Michał Laskowski, sądzili też sędzia SN Katarzyna Gonera i prezes stowarzyszenia ,,Iustitia” sędzia Krystian Markiewicz.
W obronie Wilka występowali mecenasi Jacek Dubois i Krzysztof Stępiński, natomiast po stronie oskarżyciela znaleźli się prok. Aleksander Herzog oraz prok. Krzysztof Parchimowicz.
Wilk został skazany na 10 lat ograniczenia wolności połączone z zakazem opuszczania lasu i zbliżania się do Babci i Czerwonego Kapturka. Zastosowano wobec niego również dozór elektroniczny oraz zobowiązano do wykonywania nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 40 godzin miesięcznie polegającej na usuwaniu z lasu śmieci, sortowaniu ich i składowaniu w miejscu wyznaczonym przez Gajowego.
Skazanie Wilka poruszyło Adama Wajraka. Dziennikarz publicznie wskazywał na szereg nieprawidłowości w ustaleniach sądu. Następnie obrońcy Wilka powołali nowe dowody w sprawie.
W marcu 2019 r. po rozprawie apelacyjnej i po krótkiej naradzie sąd w składzie sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda, sędzia Bartłomiej Przymusiński oraz sędzia Włodzimierz Brazewicz uchylił wyrok z grudnia 2018 i uniewinnił Wilka.
Następnie wyjaśnił swoją decyzję. Przede wszystkim – nie było żadnych twardych dowodów na to, że Wilk rzeczywiście połknął babcię i Kapturka. Za to w zeznaniach pokrzywdzonych i świadków słychać było uprzedzenia, strach przed wilkami, które miały istotny wpływ na ich ocenę sytuacji. „Krzywdę można wyrządzić nie tylko uderzając kogoś, ale także opowiadając o kimś rzeczy nieprawdziwe” – przestrzegł sąd.
Na prawomocny wyrok, być może, zwrócił wtedy uwagę zastępca Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych Michał Lasota, ale trudno było pozwać uczestników zabawy edukacyjnej, nawet zakończonej prawomocnym wyrokiem.
W prawdziwym życiu jest jednak łatwiej, zastępca rzecznika dyscyplinarnego nie miał więc wahań by za wydany wyrok wezwać sędziego Włodzimierza Brazewicza z Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, (tego, który prawomocnie uniewinnił Wilka) do złożenia
„pisemnego oświadczenia dotyczącego możliwego popełnienia przewinienia dyscyplinarnego poprzez oczywistą i rażącą obrazę przepisów prawa polegającą na spowodowaniu uchylenia przez Sąd Apelacyjny w Gdańsku … jako sędzia zasiadający w składzie tegoż Sądu, wyroku Sądu Okręgowego w Elblągu…”
To nowa forma debaty o wyrokach i nowe narzędzie, służące pewnie utarciu nosa sędziemu, który miast przysolić Wilkowi dietę wegańską uwolnił łobuza od kary.
Wicerzecznik Lasota zapisze się pewnie grubymi – niekoniecznie złotymi – zgłoskami w historii praktyki orzecznictwa w Polsce, ma też w naszej nowej rzeczywistości politycznej i prawnej szanse na zapoczątkowanie nowej tradycji: za wydany wyrok, o ile nie po myśli władzy – dyscyplinarka.
Wkrótce więc, dzięki odważnej i bezkompromisowej postawie zastępcy rzecznika dyscyplinarnego sędzia Włodzimierz Brazewicz zostanie słusznie skarcony, a Wilk pójdzie do kozy.
Piotr Rachtan