Termin sądowy brzmi nader konkretnie (dzień, miesiąc, rok, godzina). Całkiem inaczej wygląda odesłanie do sądnego dnia. Tu może pomóc tylko prorok.
Echa rządów PiS w prawie – sprawa KRS i jej pochodne. Niektórzy mówią nawet o dwóch równoległych systemach prawnych. Owszem, ten drugi istnieje, ale ma rozmiar kałuży. Przedwojenna Polska odziedziczyła po zaborcach trzy wielkie bloki praw i w ciągu dekady – w znaczącej części – dała sobie z nimi radę. Tak będzie i teraz.
Rozpoczynam cytowanie poezji Charlesa Péguy (1873-1914). Znalazłem w niej wersy o prawie – to pierwszy z nich, powiązany z pielgrzymką do Chartres: „Oto nieboskłon, reszta to bieg procedury./ I do wyroku tylko klauzuli dodanie”. Fragment pochodzi z „Poezji” w przekładzie Bogdana Ostromęckiego wydanych w 1978 r. (właśnie wtedy dostałem się na aplikację sądową).
Milczenie o sprawie Pegasusa trwa. By jej nie zapomnieć, opiszę podobną (nie z uwagi na podsłuch, ale nazwiska). Otóż Pegasius, polski dominikanin, w wyniku sporów wewnątrz zakonu został uwięziony w klasztornym więzieniu. Wyszedł stamtąd w 1612 r. dzięki decyzji przełożonego nazwiskiem Suski. Szczegóły w „Encyklopedii Katolickiej”, tom 15, hasło Pegaz.
Interesująca wzmianka natury ekonomicznej: jesienią 1863 r., Traugutt, jako dyktator powstania, planował wprowadzenie waluty o nazwie „piast”, bazującej na wartości zboża.
Na wstępie uprzedzam o błędzie w moim dziewięćsile:
R Ó J
M U H
B Y K
Sprawdziłem w słowniku niemieckim – jest tam dziwaczny zwrot Zeter und Mordio schreien odpowiadający naszemu „podnosić larum”. Dzięki temu zrozumiały staje się termin „ceter”, który prof. Brückner tak objaśnia: „w prawie miejskim 15. wieku to samo co >nastójcie<, >gońcie< [na gorącym uczynku]”.
Ą w XVI-wiecznym zapisie ewangelicznych słów „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni” (św. Mateusz, 7,1) jest trudno rozpoznawalne, ale słyszalne. Takie odniosłem wrażenie literując reprint przekładu Stanisława Murzynowskiego z 1551 r.
Dzięki przyjaciołom Mickiewicza, zachowała się jego młodzieńcza (1819 r.), improwizowana rada, komu i na czym pisać życzenia. Wybieram z niej końcowy fragment: „Na szmacie gazet wreszcie/, poszlij życzenia gadule,/ Jurystom na manifeście,/ a skąpemu na bibule./ Dla przyjaciół posyłaj na prostym papierze,/ Byle szczerze.” Ale też – szczerze mówiąc – wieszcz manifestacyjnie posadowił prawników w nieciekawym towarzystwie.
Ożuwca – przyznajmy – to słowo obecnie całkowicie zapomniane. A kiedyś, przed pięcioma wiekami – znów przywołuję prof. Brücknera – znaczyło „obmówcę”, czyli oszczercę.
W „Buddenbrookach” Manna mamy scenę pisania testamentu przez ostatniego właściciela firmy. W tym celu, jak czytamy, przybył adwokat. A nie notariusz? Spojrzałem do oryginału. Pasuje: jest Rechtsanwalt, a nie Notar.
Yes nie jest właściwą odpowiedzią na pytanie, czy Arthur Conan Doyle, autor przygód Sherlocka Holmesa był z wykształcenia prawnikiem. Bo nie był. Ukończył medycynę w Edynburgu, praktykował przez prawie dekadę (1882-1890). I dopiero potem zapadł na literaturę, podobnie jak inni lekarze – vide Czechow, Bułhakow, Lem.
Marian Sworzeń
prawnik, pisarz, członek PEN Clubu, autor sztuki „Powrót do Lubeki, czyli życie i upadek Louisa D.”
Ilustracja: fotografia strony z reprintu Ewangelii Św. Mateusza w tłumaczeniu Stanisława Murzynowskiego z 1551 r.