Albert Einstein powiedział: Nie wiem, jaka broń zostanie użyta w trzeciej wojnie światowej, ale czwarta będzie się toczyć na kije i kamienie.
Teraz Władimir Putin robi wiele, żeby urzeczywistnić proroctwo genialnego fizyka.
Na razie udaje wielkiego stratega, mąci na Bałkanach (z pomocą proputinowskiej Serbii), ale zdaje się że jest raczej – jak ujął to prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski – chorym i cynicznym stworzeniem. Wszyscy są dla niego terrorystami, z wyjątkiem niego samego, choć terror napędza go już od dwóch dekad.
Niestety, to chore i cyniczne stworzenie rządzi krajem zamieszkiwanym przez bez mała 150 milionów ludzi i państwem posiadającym broń atomową. I beztrosko strzela rakietami w stronę Ukrainy nie licząc się z natowskim sąsiadem – Polską.
Rzeczpospolita liczy się z realiami i zacznie zestrzeliwać rosyjskie rakiety, kiedy zgodzi się na to Ukraina i z należytym uwzględnieniem międzynarodowych konsekwencji. Wtedy rakiety NATO uderzyłyby w rosyjskie rakiety poza terytorium Sojuszu – jak powiedział Andrzej Szejna, wiceminister spraw zagranicznych RP.
Szkoda, że dyktatorowi Rosji brakuje geniuszu Einsteina. Może zrozumiałby, czym grozi atak na kraje należące do NATO.
Radosław Januszewski
Zdjęcie ilustrujące: Albert Einstein w 1947 roku. Źródło: Wikimedia Commons