Tytuł profesora uzyskałem blisko trzy lata temu. Zwyczajowo wręcza go głowa państwa w uroczystej oprawie ceremonialnej Sali Kolumnowej Pałacu Prezydenckiego. Jest to jedynie gest symboliczny, następujący często, tak jak w moim przypadku, w znacznym odstępie czasowym od faktycznego, formalnego ukoronowania kariery akademickiej. Niemniej jest bardzo ważny dla każdego uczestnika, któremu pierwszy obywatel wręcza oryginał nadania tytułu profesora. Wzruszenie, radość i duma także dla rodziny, która również może uczestniczyć w wydarzeniu.
Dążenie i marzenie towarzyszące niekiedy dekadom pracy naukowej materializuje się w tym wyjątkowym, jedynym w życiu wydarzeniu.
I oto przyszło zaproszenie:
I jak tylko przyszło, przyniosło ze sobą gorycz i wściekłość.
Gorycz, bo trzeba odmówić udziału w tak ważnej, zwłaszcza dla rodziny, wyjątkowej uroczystości.
Wściekłość, że powodem odmowy jest osoba piastująca najwyższy urząd w państwie – piszę o konkretnej osobie, a nie o urzędzie, który zawsze powinien uosabiać majestat Rzeczypospolitej i [który] zasługuje na szacunek. Ale na ten szacunek nie zasługuje osoba, która chwilowo [ów urząd] pełni. Której wąskie przymioty intelektualne i brak odwagi cywilnej (eufemistycznie rzecz ujmując) doprowadziły Państwo na skraj chaosu prawnego. [Jest to] Partyjny karierowicz stworzony przez swój obóz polityczny i nieoczekiwanie dla siebie samego wyniesiony na piedestał. Przestępca konstytucyjny. Prywatnie być może sympatyczna osoba, którą zdecydowanie przerósł ciężar piastowanego urzędu i która od ośmiu lat chodzi w o wiele za dużych dla siebie butach.
Ta osoba działając w zorganizowanej grupie zdemolowała nam Państwo, a mnie radość z wyjątkowego wydarzenia, jakim jest odebranie aktu nadania tytułu profesora.
Nie mam ochoty ściskać Pana ręki, Panie Prezydencie, bo nie wysechł z niej jeszcze brud atramentu, którym podpisywał pan sprzeczne z Konstytucją ustawy, osłabiając wewnętrznie Państwo w sytuacji egzystencjonalnego zagrożenia ze Wschodu. Pozbawił mnie Pan tej radości; jednak spokój, wynikający z braku konieczności rozmowy z Panem i zachowywania pozorów normalności w sytuacji, gdy wykreował Pan w Państwie nienormalność, jest cenniejszy.
Życzę Panu dużo zdrowia jako człowiekowi i osinowego kołka jako politykierowi.
Jacek Barcik
Tekst powyższy Autor opublikował na swoim profilu FB