Henryk Urbanek: Konstytucja. Scenariusz niezrealizowany

5
(4)

Publikujemy niezrealizowany scenariusz programu telewizyjnego autorstwa Henryka Urbanka, gdyż – naszym zdaniem – Konstytucja RP jest wciąż dokumentem przez duże kręgi publiczności niedocenionym i często, przez niektóre siły polityczne, nieszanowanym lub wręcz lekceważonym. Warto przypominać jej rolę i znaczenie w czasach, gdy wola polityczna stawia się ponad prawem. Większość „Ojców założycieli” Trzeciej Rzeczpospolitej, autorytetów i autorów konstytucji już nie żyje. 10 lat temu umarł prof. Andrzej Garlicki, proponowany przez Henryka Urbanka na przewodnika po historii konstytucji. Z pewnością dziś takiego projektu, jaki naszkicował autor, nie dałoby się zrealizować. Nie z powodów technicznych, lecz z przyczyny dramatycznych okoliczności, w których znalazł się nasz kraj. I z powodu, dla którego rzetelną wiedzę o konstytucji rozpowszechnia nie sowicie finansowany publiczny nadawca telewizyjny, a obywatelski projekt „Przystanek konstytucja”.

Być może, gdyby kilkanaście lat temu telewizja publiczna szeroko udostępniła ten lub podobny edukacyjno-historyczny program, zrozumienie istoty i roli konstytucji utrwaliłoby szacunek dla jej zapisów i miałoby może pozytywny wpływ na rozwój politycznych wydarzeń.

Dlatego – trochę z nostalgii za zamkniętą przeszłością, a trochę z nadziei, że nie wszystko stracone – chętnie udostępniamy tekst projektu telewizyjnego programu edukacyjnego pióra Henryka Urbanka, który napisał do Monitora tak:

Z tym tekstem chodziłem po różnych redakcjach różnych szczebli telewizji, którą jeszcze wtedy miałem za publiczną. Trudno to nazwać „wnioskowaniem o money”, w pewnym momencie się wycofałem, bo groziło mi, że pomysł ukradną i zrealizują beze mnie. Na szczęście wtedy jeszcze się bali, bo nie byłem w TVP osobą nieznaną… Ale to dawne dzieje… Włodarzy tych redakcji i anten, do których chodziłem, dawno już nie ma, TVP stała się telewizją bardziej partyjną niż za czasów PRL, uważam, że pomysł wciąż wart jest realizacji, bo konstytucja długo jeszcze będzie uwierała polskich polityków, […] …

„MY – NARÓD”
(Projekt cyklu programów telewizyjnych.)

Lakoniczna definicja słownikowa określa ją jako „ustawę podstawową, ustalającą zasady ustroju państwa, władz naczelnych, określającą prawa i obowiązki obywateli”. Jest więc dokumentem kluczowym dla funkcjonowania każdego współczesnego społeczeństwa. Dlaczego? Czy potrafimy odpowiedzieć na to pytanie sensownie i prosto? Przecież niewiele o samej konstytucji wiemy. Czym dla jakości funkcjonowania państwa skutkują zawarte w niej zapisy? Jakie mają znaczenie dla każdego obywatela z osobna, a jakie dla reprezentujących nas polityków? Jakie możliwości i jakie ograniczenia stwarza interpretującym ją prawnikom?

Proponuję realizację cyklu programów telewizyjnych dla młodzieży, poświęconych „Konstytucji”. W każdym z nich byłby analizowany któryś z jej zapisów, aby możliwie szeroko pokazać związane z nim problemy i zawiłości. Program miałby charakter studyjno-filmowy, a jego bohaterami i równocześnie narratorami mogli by być młodzi ludzie z funkcjonującego od kilku lat Parlamentu Dziecięcego. Zaproszeni przez nich goście: wybitni prawnicy-konstytucjonaliści (także z innych krajów), parlamentarzyści z różnych partii politycznych uczestniczący w pracach Komisji Konstytucyjnej, czynni politycy – Prezydent, Marszałkowie Sejmu i Senatu, Premier oraz poszczególni ministrowie) dokonywaliby analiz i interpretacji funkcjonowania takich, a nie innych zapisów znajdujących się w polskiej Konstytucji. Równocześnie byłyby one porównywane z podobnymi zapisami w konstytucjach innych krajów. W miarę szeroko byłaby także prezentowana historyczna geneza większości z nich. W którym momencie dziejów i w jakich okolicznościach pojawiała się konieczność formułowania jednych bądź likwidowania czy przeredagowywania innych jej zapisów. Czy dziś także stoimy wobec konieczności dokonania zmian w obecnie obowiązującej Konstytucji? Jakich? Z jakiego powodu? Jak zmieniająca się rzeczywistość wymusza konieczność wprowadzania takich a nie innych zmian? W jaki sposób sama Konstytucja jest chroniona i zabezpieczona przed nazbyt częstym jej zmienianiem? Jak powinna zabezpieczać naród przed samowolą władzy i jej tzw. „falandyzacją”?

Cykl obejmowałby całość zapisów Ustawy Zasadniczej i w ten sposób realizowałby swój cel najważniejszy – przedstawić rzetelnie i prosto prawne fundamenty demokratycznego, współczesnego państwa. Byłby dodatkowo ilustrowany różnymi filmowymi materiałami – zarówno archiwalnymi jak i bieżącymi – które pokazywałyby praktyczny wymiar dyskutowanych zagadnień.

Przewidywany czas trwania każdego programu – 20 minut.

Konspekt scenariusza
pierwszego odcinka programu pt.

„MY – NARÓD”

Każdy program zaczynałby się w ten sam sposób. Powinien być charakterystyczny i łatwo rozpoznawalny. Wybrałem wejście Lecha Wałęsy  (wówczas Prezydenta Rzeczpospolitej) na mównicę Kongresu Stanów Zjednoczonych i wypowiedzenie przez niego słów: „My – naród”. Nastąpiła po nich długotrwała owacja na stojąco amerykańskich parlamentarzystów.

Pierwszy program cyklu ma charakter wprowadzający i koncentruje się na pewnych wiadomościach ogólnych z historii powstawania polskich Ustaw Zasadniczych. Bohaterem programu jest profesor Andrzej Garlicki, który w oparciu o dokumenty, zdjęcia i filmowe materiały archiwalne oraz odpowiadając na pytania młodych parlamentarzystów – rekonstruuje dzieje powstania pierwszej polskiej Konstytucji po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku.

Po wstępie (takim samym dla każdego programu) pojawia się pusta sala obrad Sejmu. W loży dla sprawozdawców dwójka młodych ludzi dokonuje wprowadzenia do całego cyklu, a  zarazem do pierwszego programu:

– Są na świecie państwa, które doskonale funkcjonują bez konstytucji. My do konstytucji szczęścia nie mieliśmy. Konstytucja 3 Maja nigdy nie weszła w życie i może dlatego uważana jest za tak wspaniałe osiągnięcie. Konstytucja marcowa 1921 roku rządziła niecałe 5 lat, bo złamał jej kręgosłup przewrót majowy. Kwietniowa z 1935 roku – czas podobny, bo później, po klęsce wrześniowej, określała już tylko funkcjonowanie władz emigracyjnych. Najdłużej funkcjonowała konstytucja z lipca 1952 roku, której tekst poprawiał sam Józef Stalin i która wprowadziła nazwę Polska Rzeczpospolita Ludowa. Zniosła ją dopiero ustawa sejmowa a 29 grudnia 1989 roku, zastępując dawną nazwę wyrazami Rzeczpospolita Polska. Potem dokonano w niej kilka niezbędnych zmian, a w kwietniu uchwalono Ustawę o trybie przygotowania i uchwalenia Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, którą ostatecznie uchwalono 2 kwietnia 1997 roku. Nim jednak zajmiemy się jej poszczególnymi zapisami, chcemy wspólnie z wami wybrać się w przeszłość i pokazać jak przebiegały prace nad tą pierwszą po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku. Zaprosiliśmy do programu pana profesora Andrzeja Garlickiego.

Dwójka prowadzących schodzi do sali obrad, gdzie wita się z profesorem Garlickim. Pyta go o okoliczności uchwalenia konstytucji marcowej z 1921 roku. Odpowiedź profesora jest ilustrowana dokumentami, zdjęciami oraz filmowymi materiałami archiwalnymi (do ustalenia po dokumentacji):

– Konstytucja jest jednym z atrybutów suwerenności państwa, ale nie jest to – w przeciwieństwie do np. terytorium, rządu, armii, pieniądza – atrybut niezbędny. Może doskonale funkcjonować państwo, które nie posiada konstytucji, na przykład Wielka Brytania. Ale na to mogą pozwolić sobie państwa, których istnienie nie budzi niczyich wątpliwości. Jak się wyłania z niebytu, to trzeba mieć papiery w porządku.

Świadomość tego istniała w polskich elitach politycznych, gdy rodziła się Druga Rzeczpospolita. Tempo tego porodu było zaiste imponujące. W drugiej dekadzie listopada 1918 roku Piłsudski powraca z Magdeburga do Warszawy i zostaje Tymczasowym Naczelnikiem Państwa. 28 listopada rozpisano wybory do sejmu, ustalając ich termin na 26 stycznia 1919 roku. Ogłoszono również ordynację wyborczą.

Wybory odbyły się nie na wszystkich terytoriach, do których aspirowało państwo polskie. Tam, gdzie trwały walki lub stacjonowały obce wojska nie można ich było przeprowadzić. Z tych terenów sprowadzono do sejmu 28 posłów dawnego parlamentu austriackiego i 16 posłów polskich wybranych przed wojną do parlamentu niemieckiego. Później, gdy stało się to możliwe, przeprowadzono wybory uzupełniające.

W styczniowym głosowaniu wzięło udział prawie 5 milionów wyborców. Najwyższa frekwencja była w okręgach Konin (94,4 proc.) i Opoczno (91 proc.), najniższa w okręgach Bielsk (60,2 proc.) i Sandomierz (60,6 proc.).

W Polsce nie było tradycji wyborów powszechnych, a jednak, jak wspomina socjalista Adam Pragier „do pierwszych dwu kolejnych wyborów sejmowych ludność szła jak w polonezie. Z podniesioną głową i w zgodnym rytmie”.

Jeszcze przed wyborami utworzono przy Prezydium Rady Ministrów Biuro Konstytucyjne z młodym, miał wówczas 25 lat, działaczem PPS Mieczysławem Niedziałkowskim. On to opracował jeden z projektów konstytucji.

W połowie lutego 1919 roku nowo wybrany sejm powołał Komisję Konstytucyjną, której przewodniczył narodowiec Władysław Seyda. Jego zastępcą był ludowiec Maciej Rataj, sekretarzem został Niedziałkowski. Skład Komisji się zmieniał (do jesieni 1919 przewodniczył jej Rataj, od czerwca 1920 – Edward Dukanowicz), ale pracowała ona bardzo intensywnie. Do czerwca 1920 odbyła ponad 100 posiedzeń. 12 czerwca niewielką większością głosów przyjęła projekt konstytucji, który stał się podstawą debaty sejmowej.

Debata rozpocząć się miała 8 lipca, ale wobec pogarszającej się, grożącej już samemu istnieniu Polski, sytuacji na froncie wschodnim, debatę odroczono. Powrócono do niej, gdy minęło niebezpieczeństwo klęski.

Jednym z najbardziej spornych problemów była sprawa senatu. Prawica opowiadała się za dwuizbowym parlamentem, lewica była mu zdecydowanie przeciwna, ale – niewielką liczbą głosów – przegrała.

Obrady były bardzo dramatyczne. Sala Sejmu Ustawodawczego – czytamy w jednym z opisów – zmieniała się w jakiś wzburzony, niszczycielski żywioł. Więcej przypominała wyglądem dom wariatów niż parlament. Od krzyku, wrzawy i bicia w pulpity aż szyby drżały. Kobiety siedzące na galerii, zgorszone zajściem i wystraszone, szybko opuszczają swoje miejsca, chcąc zaoszczędzić sobie widoku skandalu, jaki za chwilę może się odbyć na sali sejmowej między budowniczymi Polski. Po kwadransie marszałek, nie mogąc opanować sytuacji, na migi zamyka posiedzenie i opuszcza prezydium.
Epitety takie jak: szuje, łajdacy, łobuzy, sprzedawczycy krzyżowały się na sali, ale ginęły w ogólnym hałasie powodowanym przez przyniesione przez posłów bębny, trąbki, piszczałki, grzechotki. Nazywało się to obstrukcją techniczną i miało uniemożliwić obrady.

15 marca 1921 r. przez ponad 20 godzin, do 5 nad ranem, usiłowano zerwać obrady. Bezskutecznie. Dwa dni później konstytucja została uchwalona.
Józef Piłsudski nazwał później konstytucję marcową „konstytutą”, bo było to słowo bliskie „prostytucie”. Uważał bowiem, że konstytucja sprostytuowała polskie życie polityczne, paraliżując działania prezydenta i rządu.

W 126 artykułach konstytucja określała zasady ustroju Rzeczypospolitej Polskiej. Władza zwierzchnia należała do narodu. Przyjęto monteskiuszowski podział władz na ustawodawczą (dwuizbowy parlament wybierany w wyborach powszechnych, równych, tajnych, bezpośrednich i proporcjonalnych na 5 lat), wykonawczą (prezydent wybierany przez Zgromadzenie Narodowe na siedem lat i rząd) oraz sądowniczą, czyli niezawisłe sądy.

W tym podziale władz sejm uzyskał pozycję dominującą. Stąd ukuto nawet termin „sejmokracja”. Uprawnienia prezydenta ograniczono w obawie, że zostanie nim Piłsudski. Rząd poddano ścisłej kontroli sejmu, gdyż wydawało się to najlepiej gwarantować interesy partii politycznych.
Jak zawsze, gdy w grę wchodzą doraźne interesy polityczne, stworzono model niedoskonały i łatwy do atakowania, co znakomicie wykorzystali piłsudczycy. Nieodpowiedzialność powodowanych prywatą posłów jest dobrym argumentem w walce politycznej. Więc go używano. I z dobrym skutkiem, bo po kilku latach opinia publiczna była przekonana o konieczności rewizji konstytucji.
Nie budził natomiast wątpliwości podział państwa na województwa, powiaty i gminy.

W konstytucji zagwarantowane zostały prawa demokratyczne obywateli, ochrona własności osobistej, zbiorowej i państwowej, opieka nad pracą i ubezpieczenia społeczne [oraz] prawa mniejszości narodowych. Artykuł 124 stwierdzał: „Wyznanie rzymskokatolickie, będące religią przeważającej większości narodu, zajmuje w Państwie naczelne stanowisko wśród równouprawnionych wyznań”. Kościół rzymskokatolicki miał się rządzić własnymi prawami, a jego stosunek do państwa miał być określany w umowie ze Stolicą Apostolską, czyli konkordacie.

Akcent religijny zawierała też preambuła, czyli wstęp ideowy konstytucji zaczynający się od słów „W imię Boga Wszechmogącego”. Autorem preambuły był ksiądz poseł Kazimierz Lutosławski.

Wincenty Witos, ówczesny premier, wspomina, że „większość sejmowa patrzyła na swoje dzieło z wielkim nabożeństwem, pragnąc nadać uchwałom jak najbardziej podniosły i uroczysty charakter, mimo że się to nie podobało sporej garści starszych i młodszych, warcholsko nastawionych posłów. Raził ich zanadto jakoby pobożny wstęp, drażniła treść wielu artykułów, nie podobała się rota przysięgi”.

Po uchwaleniu konstytucji odśpiewano „Boże coś Polskę”, w czym wyróżnić się miał najlepiej ustawionym głosem ówczesny minister spraw zagranicznych Eustachy książę Sapieha. Następnie, zgodnie z tradycją Sejmu Czteroletniego, posłowie udali się pochodem do Katedry.

Konstytucja polska, podobnie jak np. czechosłowacka, krojona była wedle francuskiego wzoru, bo ten uważano za najlepszy i sprawdzony. Uchwalono ją szybko, bo taka była – jak byśmy dziś powiedzieli – wola politycznych elit. Nie byliśmy jednak rekordzistami. Najwcześniej z państw powstających w tej części Europy przyjęła konstytucję Estonia (15 czerwca 1919), potem Czechosłowacja (29 lutego 1920), Jugosławia (1 stycznia 1921), a później niż Polska, Łotwa (15 lutego 1922) i Litwa (6 sierpnia 1922 roku).

Konstytucja marcowa miała jeszcze swoje życie po życiu. Została oto wyciągnięta z lamusa historii przez komunistów pod koniec II wojny światowej, by stać się prawną podstawą tworzonej polskiej państwowości. Był w tym gorzki paradoks historii, że ta najbardziej demokratyczna polska konstytucja stała się parawanem dla wprowadzenia systemu totalitarnego.

Uwaga. To, co mówią prowadzący i profesor Andrzej Garlicki jest nieznacznym skrótem jego artykułu zamieszczonego w nr 11 „Polityki” (z 1996 r.). Posłużyłem się nim, by móc lepiej zobrazować jak mogą wyglądać poszczególne programy cyklu.

Henryk Urbanek

Autor jest scenarzystą i reżyserem filmów dokumentalnych

Zdjęcie ilustrujące: Zgromadzenie Narodowe, 2 kwietnia 1997 roku przyjmuje Konstytucję

How useful was this post?

Click on a star to rate it!

Average rating 5 / 5. Vote count: 4

No votes so far! Be the first to rate this post.

5 2 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

wp-puzzle.com logo

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments