
Duże doświadczenie, duży staż i tak mało zrozumienia dla istoty sprawy. Czytając ten wywiad i wiele wcześniejszych z ostatnich miesięcy wypowiedzi kiedyś Najbardziej Popularnej Sędzi w Polsce, mam nieodparte wrażenie, że uparcie chce ona widzieć wokół siebie drzewa, nie dostrzegając, że to już las. Gęsty i ciemny las.
„Wszyscy zwracają szczególną uwagę jedynie na gwarancje dla sądów i sędziów. Pytanie, jakie one mają przełożenie na działanie sędziego na sali sądowej. Bo albo charakter pozwala mu tę służbę pełnić zgodnie z prawem i sumieniem, albo nie”
To tylko pozornie prawda. Charakter człowieka, jego osobista niezależność i uczciwość to jedno, a zasady ustrojowe, pozycja sądów i sędziów to drugie. Jedno i drugie musi funkcjonować. W latach stalinowskich sędzia mógł być niezależny ale tylko pozornie. Choć gdyby ten i ów nie orzekł haniebnego wyroku śmierci, to pewnie pracę by stracił, ale nie życie i zdrowie. W każdym bądź razie sprowadzanie wszystkiego do osobistej niezależności sędziego jest naiwnością. Ustrój państwa, a na nasz ustrój opiera się na trójpodziale władzy i niezależności władzy sądowniczej od innych władz, musi opierać się na trwałych podstawach. Nie tylko ludzkich charakterach ale na trwałości i szacunku do instytucji.
„Mam wrażenie, że to jest problem, kiedy pierwszym prezesem SN zostaje profesor bez ciężkich doświadczeń bycia sędzią od sądu rejonowego poczynając na Sądzie Najwyższym kończąc.”
Ś.P Stanisław Dąbrowski był taki właśnie prezesem SN
„Niedawno jeden z moich znajomych powiedział, że musiał mnie bronić podczas dyskusji w gronie kolegów, bo usłyszał, że „Piwnik mówi jak PiS” . Odparł wtedy, że to „PiS mówi jak Piwnik”. I taka jest moja odpowiedź. O potrzebie reform mówiłam już w 2001 r., kiedy byłam ministrem sprawiedliwości.”
Dziwnym trafem, trudno znaleźć choć jedną krytyczną względem pomysłów obecnej władzy wypowiedź pani sędzi. Ani jednego krytycznego słowa na temat złotoustego ministra. Na przykład wtedy, gdy minister tak ochoczo atakował sędziów za decyzje nie po jego myśli. Nie słyszałem wypowiedzi pani sędzi na temat sprawy, gdzie pan minister i jego rodzina oskarża lekarzy i gdzie dzieją się rzeczy dziwne i w najwyższym stopniu niepokojące. Jakoś mało kto zapamiętał trwałe i poważne osiągnięcia pani sędzi z czasów pełnienia funkcji ministra sprawiedliwości. Wielu mówiło i mówi o potrzebie zmian. Nieliczni mieli szansę wprowadzić coś w życie.
„Odkąd usłyszałam o apelu, zastanawiam się, czy ci apelujący na pewno zdają sobie sprawę, że w ten sposób dają świadectwo, że sędziemu można coś zasugerować, wpłynąć na jego decyzję. To groźne. Objęcie funkcji prezesa czy wiceprezesa sądu do ważna decyzja życiowa i zawodowa. Jeżeli taka osoba nie podejmuje jej we własnym sumieniu, ale pod wpływem takiego apelu, może to być sygnał, że apel np. w innej sprawie może mieć wpływ na jej inne decyzje podejmowane np. na sali sądowej. Dobrze zastanowiłabym się na miejscu apelujących nad treścią takich apeli, czy nie widzą w nich niestosowności.”
Otóż nie ma tu zgody. Apelować trzeba. Bo kandydowanie do rządowej KRS jest złym wyborem. Czym innym jest wpływanie na decyzję jakiegokolwiek sędziego jaki ma wydać wyrok, a czym innym apelowanie do wszystkich by zbojkotowali sprzeczną z Konstytucją RP procedurę wyboru do KRS. Szkoda, że pani sędzia zdaje się tego nie rozumieć. Pozostaje mieć nadzieję, że pani sędzia nie będzie kandydowała do KRS, choć mam tu poważne wątpliwości.
***
Powyższy tekst zaczerpnęliśmy z blogu „Okiem sędziego” nie mogąc zapytać Autorki/Autora o zgodę na tę publikację (nie podaje kontaktu). Uznaliśmy jednak, że temat jest zbyt ważny, by ograniczyć krąg czytelników tylko do np. profilu Monitora na Facebooku.
PS: Gdyby Autorka/Autor chciał(a) się z MK skontaktować, podajemy adres e-mail: monitorkonstytucyjny@gmail.com