Wyjdźcie z rękami podniesionymi do góry z okopu i zostawcie w nim broń, wtedy porozmawiamy o pokoju – tak można streścić podstawowy warunek rozmów pokojowych Rosji z Ukrainą w wydaniu Ławrowa.
To nie wszystko, genialny rosyjski dyplomata znów dmie w trąbę rozbiorów Ukrainy wspólnie z Polską. Tym razem robi to w sposób cokolwiek zawoalowany (przynajmniej ja na niego, bo nie ciska ruskim matem – mać, mać, mać). Chodzi mu o – niefortunną naszym zdaniem – propozycję Kaczyńskiego, żeby na Ukrainę wysłać kontyngent sił pokojowych. Według Ławrowa podstawą sił rozjemczych miałby być polski kontyngent zajmujący zachodnią Ukrainę łącznie z Lwowem.
Ławrow, mówiąc ze śląska, jak zwykle fanzoli i to do tego stopnia, że są ludzie, którzy już nie mogą tego słuchać. Kiedy russkij dipłomat kolejny raz nazwał ludobójczą wojnę operacją specjalną, pani minister spraw zagranicznych Australii Penny Wong wyszła z sali obrad, a jej rzecznik powiedział, że nie mogła słuchać usprawiedliwiania mordów na niewinnych cywilach.
Wrażliwa niewiasta? Nie, po prostu normalny człowiek i nie ma się co dziwić, że tak zrobiła. Słowa mają ogromne znaczenie: Adolf Eichmann podczas rozprawy przed sądem w Jerozolimie nazywał mordowanie w komorach gazowych „operacją medyczną”.
Możemy się zatem domyślać, jak będą się tłumaczyli tacy ludzie jak Ławrow, Putin, Szojgu i reszta kremlowskich drani przed sądem. O ile sądu dożyją. Oby dożyli.
Radosław Januszewski
Ilustracja: Papuga Putina. Żródło: Wikimedia ommons