Polska jest dawczynią święta państwowego dla Federacji Rosyjskiej, obchodzonego 4 listopada: w początkach listopada 1612 r. skapitulował polski garnizon na Kremlu.
Starajmy się, żeby nie ziścił się mokry sen Putina o zemście za takie upokorzenie, jak Polacy w świętym świętych ( i co z tego, że była tam z nimi duma bojarska…).
Sen mógłby przyjąć różne wersje propagandowe, np. takie jak w Ukrainie: wyzwolenie od faszystów i narkomanów. Praktycznie byłby zbrodniczym przejściem na wojenną stopę i to na sposób rosyjski: z ludobójstwem, porywaniem ludzi, głównie dzieci, gwałtami, rabunkami, niszczeniem wszystkiego, co się tylko da zniszczyć.
Ale przecież nasi sojusznicy w NATO leczą się już z fascynacji Rosją: Niemcy, których imperialna Rosja wyzwoliła od Hitlera, Francuzi, których Kozacy, zanim napoili konie w Sekwanie, wyzwolili od Napoleona, co to całe pokolenie wywiódł na śmierć w mroźnym rosyjskim stepie.
Mamy jeszcze Amerykanów. Ci nie muszą się leczyć. Zainstalowali sztab V Korpusu w Poznaniu i już nie są u nas „rotacyjnie”.
A może są zastępczo? Za nas, bo trochę (oby trochę!) się poleniliśmy i jakoś słabo nam idzie umocnienie własnej obrony? Cóż, obyśmy się nie musieli przekonywać o jakości naszych wojsk już nie w Iraku, ale jak pisał Poeta, „na piachu, na mazowieckim”*.
A Putin ocknie się ze swojego mokrego snu z ręką w nocniku. Oby!
Radosław Januszewski
*Władysław Broniewski: Co mi tam troski.
Ilustracja: Georges Emmanuel Opitz, Kozacy pławią konie w Sekwanie pod mostem de la Concorde, akwarela, Muzeum Historii w Moskwie