Blisko ponad dwa i pół roku temu wziąłem udział w konkursie na sędziego Sądu Najwyższego (nomen omen Izby Dyscyplinarnej). Po to, by odwołać się od rozstrzygnięcia i wykazując nielegalność procedury chronić niezależność Sądu Najwyższego przed zakusami polityków.
Takich jak ja było kilku wspaniałych, zaangażowanych sędziów. Nazwano nas przewrotnym mianem „kamikadze”. Odwołaliśmy się do Naczelnego Sądu Administracyjnego (NSA), a ten skierował pytania prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE).
Dzisiaj TSUE przyznając nam rację, potwierdził, że nie byliśmy kamikadze – jesteśmy skuteczni i nadal walczymy. Jeśli wyrok TSUE zostanie utrzymany przez NSA (a musi być utrzymany zgodnie z wymogami prawa UE), oznacza to podminowanie całej politycznej deformy wymiaru sprawiedliwości, jaką rządzący politykierzy zafundowali polskiemu społeczeństwu.
W innym wymiarze wyrok potwierdza, że już kilka zdeterminowanych osób wystarcza, by wyhamowywać machinę destrukcji. Jeśli z bierności, apatii i oportunizmu obudzą się miliony, żaden nawet najgłupszy i najbardziej cyniczny politykier nie będzie śmiał niszczyć polskiego państwa prawa i szydzić z polskich obywateli. No pasarán.