Media doniosły: do Polski przyjechały kolejne ampułki ze szczepionką. Ach, łza się w oku kręci, bo kiedy dawno, dawno temu naród miał obchodzić Wigilię, to w centralnych mediach podawano, że statek z cytrusami wypłynął już z portu w Hawanie.
Kilka osób z pierwszych stron gazet zaszczepiło się poza kolejnością (wśród nich znana aktorka)! Stara sprawa kolejkowa, pokolenie lat siedemdziesiątych pamięta: pani tu nie stała!
Rządzący w kolejce nie przepuszczą. Nawet paru swoich z partii wywalili.
Czego to się nie robi, żeby zatrzeć złe wrażenie po respiratorach za 200 milionów, po ubogim ministrze zdrowia, który został milionerem…
Czy na tym koniec podobieństw? Oczywiście, że nie: igły do szczepionek są za krótkie, grubi nie mają szans, chudzi też, chyba że przyniosła własne igły. Przecież że pamiętamy, a przynajmniej pamiętają ci, którzy uwierzyli w lodówki dla młodych małżeństw, szanse w kolejce do mieszkań dla właścicieli indeksów z czerwonym paskiem i temu podobne specjały. Zawsze coś nie zagrało, i zawsze było tak, że na koniec nie było nic.
A jednak było: „S” wygrała, skończył się kryzys przekształceniowy… Ileż trzeba będzie czekać, aż wirus ustąpi razem z partią rządzącą?