Ach, gdzież są tamte demonstracje, wszak tak niedawne, gdy Margot skuta z tyłu i siad na głowie agresywnego uczestnika zbiegowiska?
I ta obrona kościołów wspólnie z narodowcami?
I choćby spało się po dwie godziny na dobę, to posła z głową i do suki, bo on przecież ch… nie poseł?
I ten ścisk na rondzie w Warszawie, kiedy chorego eskortowało się do lekarza i pieska ktoś też tam wiózł, też pod eskortą, i nie dowiózł?
Było się czym zajmować i na co żalić…
A teraz? Najpierw hełmy zdjęli, tarcze opuścili i z demonstrantami poszli w Krakowie.
Potem we czterech nic robili, kiedy Lotna Brygada Opozycji pieluchomajtki i wieszaki układające się w wulgarne słowo zawiesiła na bramie żoliborskiej willi. I za karę zawieszeni zostali! Razem ze swoim komendantem!
***
Wybacz o wielki Villonie, wybacz o genialny tłumaczu Boyu-Żeleński, żem ośmielił się sparafrazować Wasze słowo – w tytule, ale jak miałem napisać, skoro płatnerze stopniowo znów stają się policjantami i przechodzą na naszą stronę?
Jakub Tau
Na ilustracji: François Villon, z Grand Testament de Maistre François Villon, Paris, 1489