Wypowiedzenie Konwencji Stambulskiej spotkało się z uwielbieniem rządowych oficjeli. Marlena Maląg, minister rodziny, pracy i polityki społecznej niedawno oświadczyła, że nie można się zgodzić na narzucanie treści ideologicznych, które „które nie są zgodne z polską konstytucją i zasadami obowiązującymi w naszym kraju”. W podobnym duchu wypowiadały się inne postacie z pisowskiej polityki.
W skrócie, co przewiduje Konwencja Stambulska? Że kultura, zwyczaje, religia, tradycja czy „honor” nie będą uznawane za usprawiedliwienie dla aktów przemocy.
Przeciętna kobieta jest słabsza od przeciętnego mężczyzny, a u wielu ludzi alkohol budzi agresje. Nie chodzi o pijanych w sztok, bo tego kobiety się nie boją, najwyżej czeka je pranie zarzyganych gaci mężusia. Chodzi o tych z lekka podpitych.
I tu należałoby zwrócić się do doświadczeń policyjnych. Kiedy przez radio w radiowozie pada adres i słowo „domowa”, wiadomo, że chodzi o awanturę, w której kobieta tak głośno krzyczała, że aż sąsiedzi zareagowali.
Bywa gorzej: pije-bije, nieopatrznie robi to w kuchni, kiedy żona kroi chleb… Jest i taka polska tradycja. Pani minister, czy to też jest niezgodne z konstytucją i zasadami obowiązującymi w naszym kraju?
Jakub Tau