Wolność słowa. Pamiętacie? Cała działalność opozycyjna w PRL, w tym w stanie wojennym, polegała na przedstawianiu prawdy.
Prawilnym dziennikarzom, błogosławionym przez cenzurę z ul. Mysiej, pozostawiano pisanie laurek dla władzy ludowej.
Willa J. Kaczyńskiego, protest przed willą. Jest i fotoreporter z PAP i ekipa z TVP. Policja legitymuje tylko jednego człowieka z aparatem, z Gazety Wyborczej. I sprawę kieruje do sądu, bo fotoreporter nieprawilnej gazety, „…w dziewięcioosobowej grupie przemieszczał się na tym obszarze pieszo, jednocześnie nie zachowując wymaganej od siebie odległości 1,5 m”.
Niby nic takiego, bo czego można się spodziewać po policjantach, a jednak.
I jeszcze jedno; czy policja, jak MO, staje się bojówką partyjną?
Jakub Tau