Ten tekst powstał jako efekt nieustannego namysłu (akademickiego i obywatelskiego) nad Polską oraz towarzyszących temu emocji. Nie powodują one, że zatraceniu uległ racjonalny ogląd spraw publicznych. Są jednak niezbędne, bo pozwalają mi chronić się przed popadnięciem w zobojętnienie. Uniknąć chęci „odcięcia się”, ignorowania tego, co się dzieje wokół. Zapomnienia o tym, czego doświadczamy…
Wśród tych emocji narasta gniew i rośnie irytacja. Ten pierwszy bierze się stąd, że tak wcale być nie musi, jak jest w naszym kraju. Nie byliśmy i nie jesteśmy skazani na nieustanny, niszczący konflikt. A jednak on trwa, co prowadzi do rozkładu i demoralizacji naszej demokracji. Z tego też bierze się irytacja, bo zachowujemy się tak (a szczególnie polskie władze!), jakby złe scenariusze wcale nie były realne. Jakby wszystko nam sprzyjało, a w otoczeniu nie było takich, którzy czekają na nasze potknięcia. Taka postawa jest nie tylko naiwna. Jest po prostu niebezpieczna.
KONIEC_DEMOKRACJI (1)(1)