Grabowski, ostatni minister sprawiedliwości II RP, już w wieku 33 lat dał się poznać jako nadaktywny oskarżyciel w procesach brzeskich. Dostrzegam coś na kształt „syndromu Grabowskiego” w ekipie kierującej ministerstwem sprawiedliwości, gdzie jeden jest młodszy od drugiego, a każdy ma wyjątkową potrzebę mówienia. Jednego jestem pewien: o Witoldzie Grabowskim, ani o jego brzeskich „zasługach”, żaden z nich nie słyszał. Młodość ma swoje prawa…
Recydywa w swojskim ujęciu oznacza powrót na stare ścieżki (bynajmniej nie tylko więzienne); łacińskie „recidivus” odnosi się do powrotów czy powtórzeń w ogóle, do wznowienie pewnych zachowań albo stanów. I z tego powodu muszę stanowczo sprzeciwić się nazywaniu recydywą kolejnego – po niedawnej sprawie senackiej – niestawiennictwa p. Przyłębskiej, tym razem przed komisją sejmową. Po prostu nie ma ochoty na takie spotkania… Trzeba to zrozumieć i nie być natarczywym. Na tym polega grzeczność.
Zacięty bój o listy trwa, chociaż ostatnio pojawiły się taktyczne nowości. Oto p. Woś, minister bez teki, nagle oświadczył, że minister Ziobro był od samego początku za ujawnieniem list, zaś inny oficjel, p. Kaleta, wręcz zachwycił się podaniem nazwisk. Niedługo może wyjdzie nawet na to, że winni skrywania to pospołu Tusk i opozycja… Także brak biadoleń nad niedawnym wyciekiem personaliów świadczy o uzgodnionej zagrywce, bo ma w tym udział portal aktywnie propisowski, który „posiadł wiedzę” dokładnie w dniu debaty w Parlamencie Europejskim (szło o obalenie zarzutów skrywania list). Teraz, gdy już znamy ilość sygnatariuszy (ca 365), neo-KRS może rozpocząć szykowanie edycji terminarza sądowego na rok 2021, w którym będą oni patronami kolejnych dni. Taka współczesna, całkiem świecka, księga sędziów ma gwarantowany zbyt. Może nawet potrzebne będą listy z zapisami dla chętnych…
Yes or no, tak albo nie – w ostatniej debacie w PE o stanie praworządności w Polsce nie było głosów pośrednich. Do jej wyjątkowo zażartych obrońców należała pisowska europosłanka p. Zalewska, tyle że zbiegło się to w czasie z wniesieniem aktu oskarżenia przeciwko jej byłym współpracownikom z zarzutem okradzenia dolnośląskiego PCK. Skoro prokuratura zdecydowała się na ten krok, to dowody musiały być więcej niż twarde. Warto obserwować przebieg tej niezwykłej sprawy, bo też złodziejstwo na szkodę PCK to już całkiem dolny rejestr upadku.
Witold Waszczykowski zaproponował, by kary nakładane na Polskę odliczać ze składki na rzecz UE. Pomijając już to, że najmniejsza nawet organizacja piętnuje członka uchylającego się od płacenia składek, chciałbym zaprezentować sytuację odpowiadającą owej propozycji. Otóż pan XY, mieszkaniec bloku komunalnego, po zdemolowaniu ławek w parku miejskim, został skazany przez sąd na grzywnę plus odszkodowanie. Sumiennie to zapłaciwszy oświadczył, że od teraz nie będzie płacił czynszu tak długo, aż mu się finansowa strata wyrówna. To, że władze miasta raz-dwa zagrożą mu eksmisją, jest tak samo oczywiste jak to, że p. Waszczykowski, europoseł i były szef MSZ, uchodzi obecnie w swoim gronie za autora genialnej koncepcji utarcia nosa Brukseli. Od tej pory koniec z wypominaniem mu nieszczęsnego zaproszenia Komisji Weneckiej do Polski!
Notariusze, najbardziej milcząca grupa zawodowa podczas kilkuletniej batalii o sądy, postanowili pójść jeszcze o krok dalej i stać się niewidzialni, czego przejawem jest apel Krajowej Rady Notarialnej o nieużywanie słowa notariusz w kampanii prezydenckiej. Wygląda więc na to, że słowo sędzia lub prokurator może być dowolnie odmieniane, ale już notariusz – nie. Hm, to trochę tak, jakby nagle pocztowcy, żyjący jak wiadomo z listów, ogłosili żądanie, by w kampanii nie poruszać sprawy list poparcia do KRS. Pozostaje mi w takim razie zadedykować spragnionym niewidoczności rejentom początek wiersza „Tajemnica” autorstwa ich zawodowego kolegi, Bolesława Leśmiana: „Nikt nas nie widział – chyba te ćmy, co puszyścieją w przelocie.” To nawet zda się jako motto…
Akrobacją słowną wysokiego lotu popisał się Janusz Szewczak, który nazwał „marsz tysiąca tóg” – cytuję – „Marszem Tysiąca Fartuszków” w drodze do przedszkola demokracji”. W jego tekście jest też mowa o „kabotyńskich i kompromitujących postawach i zaklęciach części kasty sędziowskiej”, a także o zdrajcach, spiskach, mafiach, szkodnikach i pożytecznych idiotach. Nie muszę dodawać, że ukazało się to we wspomnianym wyżej portalu „wpolityce.pl”, który tak heroicznie, nie zważając na represje „zdobył” i „ujawnił” nazwiska sędziów. Ostatni awans p. Szewczaka na lukratywne stanowisko członka zarządu Orlenu ds. finansowych świadczy dowodnie, że jest on publicystą niezależnym, odważnym i nie baczącym na układy polityczne.
Marian Sworzeń
*prawnik, pisarz, członek PEN Clubu – autor książek „Dezyderata. Dzieje utworu, który stał się legendą”, „Opis krainy Gog”, „Czarna ikona – Biełomor. Kanał Białomorski. Dzieje. Ludzie. Słowa”.