W podziale resortów ministerstwo sprawiedliwości przypadło Solidarnej Polsce – partyjce skupiającej ludzi, którzy nie zdążyli na „Solidarność”. Liderzy Spóźnionego Pokolenia, z racji wieku nie mogąc walczyć z komuną, wyraźnie próbują to nadrobić. Stąd ich skłonność do pokrzykiwania, nadęte gesty, a w najlepszym przypadku – mizerny półuśmiech. W najbliższą sobotę SP będzie miała swoją konwencję. Czemu nie zjazd? Na to też kiedyś przyjdzie czas.
Yorick, królewski błazen (a właściwie jego czaszka), miał szczęście o tyle, że został imiennie przywołany w słynnej scenie z „Hamleta”. Inni eks-posiadacze głów zostali przedstawieni anonimowo, choć nie zdawkowo, na przykład pewien prawnik, co to „miał hipoteki, listy zastawne, przeniesienia praw, podwójne poręczenia najmu” (vide akt V). Nie wchodząc w szczegóły cmentarnych rozważań księcia Danii, chciałbym tylko wspomnieć, że to właśnie jego ojczyzna została niedawno – wraz z Polską i Włochami – wskazana jako kandydat do opuszczenia Unii. Autorem tej wypowiedzi był Nigel Farage, którego, prócz udanego promowania Brexitu, zapamiętamy również z błazeńskiego epatowania skarpetami z emblematami brytyjskimi. O tym zaś, że garderobiane ekstrawagancje są nadal trendy, świadczą wygłoszone (na stojąco) słowa Patryka Jakiego, który powiadomił europosłów o zbędności trzymania się „niemieckiej nogawki” w trakcie polskiego wstawania z kolan. Czekając na przywołanie innych części odzieży, podpowiadam zdatne ku temu słowa: pas (do zaciskania) i gorset (do poluźnienia). Jedyne co nie pasuje to… reformy.
Rzecznik prasowy prezydenta, wyrażając wobec Małgorzaty Kidawy-Błońskiej niezadowolenie z nazywania Andrzeja Dudy Andrzejem Dudą, wezwał ją o „więcej kultury”. Głowa państwa strofująca kobietę najdelikatniej jak można, bo przez posłańca – toż to przykład niezwykłego taktu oraz skromności! Teraz możemy być pewni, że kultury wyraźnie przybyło.
Opisując naszą pozycję w Unii, sięgnijmy wyobraźnią do sceny z podróży pociągiem. Jazda przebiega spokojnie, a tu nagle jeden z pasażerów zaczyna pokrzykiwać, że mu niewygodnie. Ludzie popatrują na niego najpierw ze zdziwieniem, potem z rosnącą irytacją. Ten nie zamierza ustać i woła na cały głos: „Mam przecież bilet! Co się mnie czepiacie, zajmijcie się lepiej sobą! Jestem dumnym człowiekiem, i nie dam się zbyć byle czym!”. Przychodzi konduktor, próbuje się z nim rozmówić, pokazuje, że wszystkie siedzenia w wagonie są podobne. Bez skutku! Po kwadransie przy krzykaczu nie było nikogo. Koła niezmiennie stukały, drogi nie ubywało…
Kancelaria sejmu dopisuje się do psucia sądownictwa przez nieustanne dekowanie list poparcia do KRS-u, zaś ostatnio przez ostentacyjne niestawiennictwo jej szefowej na rozprawie sądowej wyznaczonej ze sporym wyprzedzeniem. Jak zakomunikowano, przyczyną owej absencji w Olsztynie była konieczność udziału w naprędce zwołanym posiedzeniu komisji sejmowej. Dam głowę, że na czele tego gremium stał poseł z PiS, ale jeśli się pomyliłem, proszę o oficjalne zaprzeczenie. Koniecznie na papierze kancelaryjnym.
Marian Sworzeń
*prawnik, pisarz, członek PEN Clubu – autor książek „Dezyderata. Dzieje utworu, który stał się legendą”, „Opis krainy Gog”, „Czarna ikona – Biełomor. Kanał Białomorski. Dzieje. Ludzie. Słowa”.
Panie Sworzeń, niech się Pan ogarnie. To jest tak stronnicze co Pan pisze, że czytać się nie chce.