Aleksander Milinkiewicz, kandydat demokratów na prezydenta Białorusi relacjonował swoją rozmowę z generałem milicji: jak wy będziecie wychodzić na plac w trzy tysiące to my was bili i będziem bili, ale jak wyjdziecie w trzydzieści tysięcy to się do was dołączym.
Już wychodziliśmy na ulice w dziesiątki tysięcy i obroniliśmy Polskę europejską, obroniliśmy się też przed antyaborcyjnym barbarzyństwem, obroniliśmy naszego Lesia (że go tak pieszczotliwie nazwę) i chociaż w policji znalazły się kulsony, to jednak ogólnie pałowania prawie nie było (prawie…).
A teraz – jak i przez cały czas – chodzi o sądy, które awansowały na źrenicę wolności obywatelskiej. Już Olga Tokarczuk, przestrzegała nas przed podporządkowaniem sądów władzy politycznej. Przez cały czas robi to Donald Tusk. Niedawno powiedział mniej więcej to samo, choć użył innego stylu, co obywatelsko zaangażowana noblistka:
„Warto, żeby wreszcie dotarło to do każdego Polaka, że jeśli uda się PiS-owi politycznie podporządkować sądy, to będzie to atak na niezależność każdego Polaka, każdego obywatela, a nie na instytucje sędziowskie wyłącznie.”
A Europa nas obroni tylko wtedy, jeśli zobaczy, że my sami się bronimy. Bo – parafrazując słowa przytaczanego przez Milinkiewicza generała milicji – jeśli za mało nas stawi się na placach i ulicach, jeśli za parę miesięcy znów wybierzemy kogoś dziwnego na prezydenta, to może nie warto było Europie się do nas przyłączać (czy nam do Europy) i wtedy na pewno znajdą się tacy, co nas będą bili. Dosłownie, bo zacznie się dyktatura, czyli rządy mężczyzny niewysokiego wzrostu i jego komilitonów.
Więc dobrze jest pamiętać o kolejnych demonstracjach w obronie wartości.
Najbliższa już wkrótce.
Jakub Tau