Prasa doniosła kilka dni temu, że trzech neosędziów z Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych zawiesiło 17 postępowań z uwagi konieczność usunięcia wad procesowych stwierdzonych przez sądy międzynarodowe. Powiadomili I Prezes SN, że do czasu usunięcia tych wad powstrzymują się od orzekania w każdej sprawie.
Postawili panią prezes w kłopotliwej sytuacji, bo teraz będzie musiała wskazać im jakieś prace nie wymagające orzekania, ale jednak zgodne z ich kwalifikacjami, no bo przecież trzeba coś robić, żeby można było wypłacać im pensje. Nikt przecież nie będzie im płacił wynagrodzenia, kiedy z góry oświadczają, że póki co nawet nie deklarują gotowości do świadczenia pracy, a nawet wręcz przeciwnie.
Zastanawialiśmy się w gronie naprawdę wysoko kwalifikowanych prawników, jakie to mogą być prace. Ja proponowałem jakieś prace archiwalne, drobne prace biurowe, może protokołowanie w izbie karnej i cywilnej (te są legalne), koleżanka sugerowała prace związane z sądową zielenią: podlewanie, przesadzanie, podcinanie itd. No nie wiem, czy to zgodne z ich kwalifikacjami. W końcu to trzech profesorów prawa.
Oprowadzanie wycieczek szkolnych po SN? Musieliby się przedstawić i wytłumaczyć młodzieży, kto to jest neosędzia.
Wypłacanie pensji bez świadczenia jakiejkolwiek pracy, w sytuacji kiedy zobowiązany odmawia jej wykonywania, musiałoby być uznane za świadczenie nienależne. Pachnie to nawet kodeksem karnym (przekroczenie uprawnień przez kierownika zakładu pracy). A co z już wypłaconymi wynagrodzeniami? Myślę, że prezes Prokuratorii Generalnej ma też orzech do zgryzienia, chociaż osobiście uważam, że najmniejszy.
Jerzy Adam Stępień
Autor opublikował ten komentarz w swoim profilu na społecznościowej platformie FB