Tak, wiemy – o podobnych sytuacjach informowaliśmy już wielokrotnie, są jak chleb powszedni sądownictwa czasów „dobrej zmiany”. Coraz bardziej powszednieją. Coraz rzadziej wywołują zdziwienie – piszą sędziowie ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” na profilu stowarzyszenia. I kontynuują:
Ale wiemy też, że o każdym takim przypadku powinniśmy opowiedzieć. Bo tylko to, co opowiedziane – zostanie zapamiętane.
Zatem: Sąd Apelacyjny w Białymstoku sprawdził procedurę powołania Tomasza Kosakowskiego na stanowisko neo-sędziego przy udziale wybranej politycznie Krajowej Rady Sądownictwa.
Tomasz Kosakowski to były adwokat, prokurator, były członek PiS, który rok przed powołaniem na stanowisko sędziego (od razu w Sądzie Okręgowym w Olsztynie, z pominięciem szczebla rejonowego) wpłacił na fundusz wyborczy PiS 12,5 tys. zł.
Teraz sędziowski rzecznik dyscyplinarny Przemysław Radzik – wskazany do pełnienia tej funkcji przez Zbigniewa Ziobrę – przedstawił zarzut dyscyplinarny.
Komu? Sędziemu Sławomirowi Bagińskiemu, który właśnie jako białostocki Sąd Apelacyjny „ośmielił się” kwestionować prawidłowość powołania Tomasza Kosakowskiego.
Podkreślmy: to zarzut dyscyplinarny nie za wykroczenie, przestępstwo czy niedopatrzenie. To zarzut czyniony sędziemu za jego czynności orzecznicze.
Jeśli rzecznicy nadal wierzą, że mogą w taki właśnie sposób „dyscyplinować” sędziów, to są doprawdy ludźmi wielkiej wiary…