Kilka miesięcy temu napisałem felieton, w którym zadałem pytanie co będzie na końcu wojny Rosja-Ukraina. Czy Zachód ma jakieś scenariusze do których dąży? Czy m.in. ma opracowaną ścieżkę wycofywania się z sankcji wobec Rosji? Kiedy (jakie warunki muszą zaistnieć), jak itd.? Niektórzy ze znajomych obruszyli się, że wydziwiam, bo wojna dopiero trwa, należy ją wygrać i tyle.
Teraz przeczytałem w „Polityce” wywiad z Justyną Gudzowską z organizacji The Sentry, która ma duże doświadczenie w monitorowaniu skutków sankcji wobec wielu krajów.
…cel [sankcji przyp. mój PD] nie został określony. Nie jest jasne, czego oczekujemy od Rosji. By się wycofała na granice sprzed 24 lutego? By oddała Krym? Czy chcemy, by płaciła reparacje? Czy cofniemy sankcje dopiero po podpisaniu pokoju z Ukrainą? … Mamy problem, bo różni politycy i różne kraje koalicji mają różne poglądy w tej sprawie. Nie słyszałam, żeby zadeklarował to ktoś poza prezydentem Zełenskim. Ale teraz nie można już odkładać wytyczenia celu. Inaczej sankcje będą trafiały w polityczną próżnię. Rosjanie muszą rozumieć, czego oczekujemy.
No właśnie. Kiedy (po osiągnięciu jakich efektów) odtrąbimy zwycięstwo? Albo kiedy (po spełnieniu jakich warunków) uznamy, że należy rozpocząć negocjacje z agresorem?
Sankcje mają doprowadzić do…? Jasne, do osłabienia rosyjskiej gospodarki, do doprowadzenia do stanu, gdy nie będzie ona mogła udźwignąć ciężaru militarnych obciążeń. Materialnych i ludzkich. Gdzie jest ten punkt? Tego rzeczywiście nikt nie zdefiniował. Bo to nie jest proste.
Znokautować Rosję? Piękna rzecz. I co dalej? Przecież nie będzie można tolerować olbrzymiego trupa zajmującego kolosalny obszar na dwóch kontynentach. To problem na wypadek, gdyby Rosja przegrała. Pewności nie ma, są nadzieje bazujące na wierze w sprawiedliwy porządek świata (ha, ha!) i na determinacji Ukraińców. A jak Rosja wygra? Sankcje będą wtedy trwać? Będą wzmocnione? Rosji nie da się wyizolować ze świata. Jest, przy wszystkich powszechnie znanych słabościach, zbyt potężna.
Jaki zatem będzie krajobraz po bitwie? Do czego dążymy? Jak daleko jesteśmy skłonni się posunąć? Kiedy odpuścimy?
Można się obruszać na takie pytania. Ale nie można ich nie stawiać. I powinniśmy żądać odpowiedzi od graczy na wielkiej politycznej scenie. Nas na niej nie ma. Możemy potrząsać szabelką, zagrzewać do boju sąsiadów, świata to nie zmieni. Co nie znaczy, że nie należy wyobrażać sobie przyszłości po wojnie. Bez tego będziemy jak dziecko we mgle. Nieprzygotowani na konsekwencje polityczne i ekonomiczne. Jak z węglem, gazem, z granicą.
Piotr Dominiak
Cotygodniowe komentarze „Rejsy po gospodarce” prof. dr. hab. Piotra Dominiaka, założyciela i pierwszego dziekana Wydziału Zarządzania i Ekonomii Politechniki Gdańskiej ukazywały się na łamach prasy gdańskiej od początku lat 90. Obecnie prof. Dominiak publikuje je na swoim profilu na FB