Obajtek już był, teraz jest Newelicz. Ten pierwszy wywołał pytanie, czy to obajtekgate, czy też obajtekland. Wiele wskazuje na to drugie. Przecież J. Kaczyński stawiał na nowe elity, które miały powstać na miejsce czczących Europę liberalnych niedowiarków.
Ten drugi to sprawa podobna, chociaż podlana pikantniejszym sosem. Pięć lat w pudle za narkotyki, a teraz na stołku dyrektora programowego Telewizji Republika.
Ale po co taki szum? Za prezydentury Lecha Wałęsy jegomościowi wkrótce po odsiadce zachciało się mieć koguta na dachu samochodu i prawie go dostał. Cóż, nasz Lesiu miewał rozmaite pomysły, ale różnica polega na tym, że nie chciał zastąpić Polski Geremka i Mazowieckiego Polską typów spod ciemnej gwiazdy.
A Kaczyński? Chce nowej Polski z Obajtkiem, Neweliczem i innymi, których jeszcze nie znamy, ale spokojnie, wkrótce wypłyną.
I pewnie wpadną, bo J. Kaczyński posługuje się ludźmi, dopóki są mu potrzebni.