Premier wspomniał na raucie w Ambasadzie RP o Polakach w Szwecji, „którzy tu znaleźli się – niektórzy przed wiekami (…) ale także najnowsza emigracja z Polski po przystąpieniu do UE i wcześniejsza z lat stanu wojennego – to bardzo ważna część Polski poza jej granicami.”
Premier zapomniał jednak o ofiarach Marca '1968 r. Z Dworca Gdańskiego ludzie bez polskich paszportów, bo im ich nie dano, lecz z tzw. papierami wyjazdowymi jechali w kilka stron świata, m.in. do Izraela i właśnie do Szwecji. Która przyjęła gościnnie te kilkanaście tysięcy – Polaków? Żydów?
Kryterium odbierania ojczyzny było rasistowskie, wystarczyła tzw. krew. Dziś powiedzielibyśmy – geny. Do tej pory z tych kilkunastu tysięcy dzieci i wnuków jest ze sto tysięcy. Tyle zapamiętałem z wypowiedzi ambasadora Szwecji na Dworcu Gdańskim w rocznicę marca 1968.
Morawiecki widać o 1968 r. nie słyszał? Oj, słyszał, słyszał, ale nie chce się narazić narodowcom i J. Kaczyńskiemu.
Apeluję do Szwedów – nic mu nie dajcie! Niech się pokaja, potem rozmowy.
Jakub Tau (niedoszły Szwed)