Ławrow nie zwiedzi Bałut ani Chojen. Nie wpuścili go do Łodzi, więc nie weźmie udziału w obradach OBWE.
Czyżby na Kreml nie dotarło, że po wybuchu wojny z Ukrainą są osoby objęte sankcjami, a jedną z nich jest właśnie Ławrow? Ktoś na Kremlu musiał uznać, że sankcje sankcjami, a Zachód i tak nie będzie na poważnie traktować swoich własnych decyzji.
Rosyjska autokracja (raczej prowadząca ludobójczą wojnę dyktatura), nie była w stanie wyobrazić sobie, że Europa jakoś da radę bez gazu z Syberii. Otóż radzi sobie coraz lepiej, bo sprowadza co prawda niebieskie paliwo z Rosji (najwięcej Niemcy, ale my też), jednak coraz więcej z Kataru, Australii, Norwegii.
Według raportu Międzynarodowej Agencji Energetycznej na 2022 rok, z początku Rosja stopniowo traciła możliwości eksportu gazu, ale teraz zerwanie stało się faktem. Gaz z Rosji już na Zachód nie popłynie. Najwyżej będzie kapał. Łatwo im nie będzie. Chiny, Indie i Turcja nie zastąpią Unii Europejskiej.
Co do tego ma Ławrow? Ano nic. Skoro Europa daje sobie radę bez rosyjskiego gazu, to tym bardziej da sobie radę bez kremlowskiego urzędasa twierdzącego, że w Ukrainie żyje „społeczeństwo, w którym kwitnie nazizm”.
Bezczelność wyjątkowa. O nazizmie w Ukrainie mówi człowiek, którego można by przyrównać do Ribbentropa. Może zamiast marzyć o przechadzce po Piotrkowskiej przypomniałby sobie, jak skończył jego hitlerowski odpowiednik.