Zamiatanie po PiS i pisowskiej kampanii prezydenckiej już się zaczyna.
Oto gminy, które wprowadziły „strefy wolne od LGTB” ustami swoich rzeczników zaczynają jąkać się, że to nie o to chodziło, że to przypadek. Czy pomogły im wyroki sądów administracyjnych? Na pewno tak, ale lepszy bat mają w ręku miasta stowarzyszone z Zachodu i Unia Europejska, która może dać pieniądze, ale nie musi. Na szczeblu centralnym (za chińskiego boga nie napiszę, że wyższym) M. Morawiecki mówi o grupie skąpców, którzy nie chcą dawać Polsce pieniędzy. Chwileczkę, jakiej Polsce? O tym mówiła już wiceszefowa Komisji Europejskiej Vera Jourová (Czechy), wiążąc kwestie finansowe z przestrzeganiem przez Polskę praworządności.
Jakoś tak się składa, że wśród fanów PiS przeważają ludzie znęceni pieniędzmi, nie zaś ideologią, a i politycy partii rządzącej lubią forsę, „bo nam się należało”. I ci i tamci nie zrozumieją chyba J. Kaczyńskiego, któremu marzy się polska gomułkowska: biednie, ale równo (hm, czy rzeczywiście równo?).
Niedawno Rafał Trzaskowski zapowiedział założenie ruchu społecznego (przypomnijmy, że KOD był pierwszy). Dodał, że nowe wybory odbędą się wcześniej.
Błąd, nie nowe, pierwsze, bo plebiscyt to nie wybory.
A PiS już budzi się z euforii z kacem i zaczyna szukać winnych wśród swoich.
Jakub Tau