Czyli najsilniejszemu, bądź najlepszemu. Tak miał powiedzieć Aleksander Wielki, kiedy leżącego na łożu śmierci zapytano, komu oddaje władzę.
Cóż, Nie Aleksander, ale Janusz z Grażyną, czyli my, Polacy teraz oddamy pierścień… Najlepszemu, najsilniejszemu, a może najgładszemu, najsłodszemu, najbardziej zakłamanemu?
Trzaskowski ma – zdaniem Donalda Tuska – mówić prawdę. Duda? Hm, napisałbym, ale boję się, że i mnie, i Redaktora wsadzą za obrazę prezydenta podczas pandemii.
W anegdocie historycznej występuje pewien mebel: łoże śmierci.
Cóż przecież nie umrzemy (no pewnie, kiedy my żyjemy… pamiętacie). Ale po tych wyborach może umrzeć demokracja.
Bo jak wygra Duda, to mamy Budapeszt (albo Stambuł) nad Wisłą. A jak wygra Trzaskowski? Być może tzw. Trybunał Konstytucyjny z sędzią Przyłębską unieważni wybory, które i tak są w szczegółach niekonstytucyjne.
Co zatem robić? Nie pozwolić, żeby wygrana była o włos, raczej o miliony włosów. A potem setkami tysięcy wyjść na ulice i pokazać, kto tu jest kratisto, czyli najsilniejszy: my naród, jak mawiał w Kongresie amerykańskim Lech Wałęsa o nas właśnie.
Jakub Tau