>…wiele wątpliwości Komisji Europejskiej w sprawie funkcjonowania praworządności w Polsce wynika z „nieporozumień semantycznych i lub proceduralnych”< (http://www.newsweek.pl/swiat/polityka/wywiad-mateusza-morawieckiego-dla-niemieckiego-die-welt,artykuly,423314,1.html)
Aaaaaahaaaaaa, ale ja głuptas byłem dotąd. Gdy zdarzało się, że sąd II instancji uchylał mi wyrok wytykając błędy, to jak naiwny myślałem, że jednak może coś nie tak zrobiłem…
Ostatnio zakończyłem pisanie dużego uzasadnienia w sprawie, gdzie doszło, do pewnego nieporozumienia semantycznego, gdyż prokurator żądał dożywocia, a oskarżeni utrzymywali że są niewinni. Ot, pewna drobna różnica interpretacji pewnego zdarzenia.
Czy rozgoni się Sąd Najwyższy czy nie, czy obsadzi się KRS w sposób sprzeczny z Konstytucją nominatami partii rządzącej czy nie, nic wielkiego, przecież to tylko semantyczne i proceduralne nieporozumienia.
Nadanie ministrowi sprawiedliwości nadzwyczajnych uprawnień do ścigania (przez wyznaczenie specjalnego śledczego) dowolnego sędziego, to przecież tylko nieporozumienie proceduralne.
Z kolei gdy pan premier wyraził pogląd, że sędziowie biorą łapówki, a nawet płacą swoim przełożonym żeby dostać co bardziej dochodowe sprawy, to zupełnie niepotrzebnie sędziowie poczuli się urażeni. Przecież doszło tylko do drobnego w sumie „nieporozumienia semantycznego”.
Tak sobie myślę, że w takich czasach żyjemy, że trzeba być bardzo uważnym i ostrożnym, żeby przez przypadek nie być sprawcą nieporozumienia semantyczno-proceduralnego albo co gorsza nie paść jego ofiarą.
*Autor blogu jest sędzią w jednym ze stołecznych sądów. Publikujemy za jego zgodą.