Pod koniec miesiąca, 27 stycznia, będziemy obchodzić Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holocaustu. Zazwyczaj jestem wówczas pod Pomnikiem Bohaterów Getta, ale centralne uroczystości odbywają się na terenie Muzeum w Oświęcimiu, ponieważ jest to data wyzwolenia obozu. Uratowała się garstka, spośród ponad miliona zgładzonych w tym obozie Żydów. Łącznie Zagłada pochłonęła ich sześć milionów. 27 stycznia jest dniem pamięci o nich. Młodzież izraelska organizuje w tych dniach Marsz Żywych.
Ocaleni z Zagłady, którzy jeszcze żyją, będą gośćmi obchodów. To jest ich dzień oraz tych, którzy nie ocaleli. Na uroczystość przybywają także oficjele z całego świata, przywódcy państw. Należy jednak z całą mocą podkreślić, że to nie oni są tu ważni. Oni jedynie są po to, by w imieniu swoich społeczeństw zaświadczyć osobiście o pamięci.
Fakt ten jednakże umyka uwadze opinii publicznej. Teren Muzeum Auschwitz – Birkenau od lat staje się areną rozmaitych gorszących sporów i przepychanek. Właśnie do kolejnej doprowadził pan Duda, który jako polski prezydent objął honorowym patronatem uroczystości. Na szczęście okazję tę ma już ostatni raz i oby kolejny prezydent III RP był godny tego zaszczytu. Pamiętajmy, że Nawrocki byłby kontynuatorem Dudy i jego „polityki historycznej”.
Otóż, prezydent Duda zwrócił się do premiera Tuska o objęcie ochroną premiera Benjamina Netanjahu, gdyby ten zechciał przybyć na uroczystości, a jest ścigany i poza Izraelem ma zostać pojmany pod zarzutem [popełnienia] zbrodni wojennych. Jednakże wiemy, że nie planuje wzięcia udziału w tym wydarzeniu. Po cóż zatem Duda w taki sposób spekuluje?
Pamiętam, że od lat sprzeciwiamy się uczestnictwu w uroczystościach Putina, który chciałby przyjechać, ponieważ to armia radziecka wyzwoliła obóz. Putin jednakże jest persona non grata dla społeczności międzynarodowej, bo jest zbrodniarzem i ludobójcą. Duda, prosząc o ochronę Netanjahu, zapomina, że to nie żaden prezydent, łącznie z nim samym, jest oczekiwany 27 stycznia na terenie obozu. Tymczasem jego apel dowodzi, że ofiary Holokaustu nie mają dlań żadnego znaczenia, są jedynie pretekstem do zorganizowania uroczystości, podczas których możni tego świata kabotyni chcieliby się polansować.
Pamiętamy słynne przemówienie Mariana Turskiego, który był prawdziwym gościem poprzednich obchodów Dnia Pamięci i mówił m.in.:
„Nie bądźcie obojętni, jeżeli widzicie kłamstwa historyczne. Nie bądźcie obojętni, kiedy widzicie, że przeszłość jest naciągana na poczet aktualnej polityki. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana. Jeśli będziecie obojętni, jakieś Auschwitz spadnie wam z nieba”.
Ludzie chętnie wykorzystują tę tragedię do bieżących celów. Niedawno na Pomniku Umschlagplatz pojawił się antysemicki bazgrot odnoszący się do wojny Izraela z Hamasem w Strefie Gazy. Ktoś, komu było nie w smak zmycie tego napisu, stwierdził, że znów ważniejsze są pomniki od ludzi. A przecież ten pomnik wzniesiono ku pamięci ludzi, dla których to miejsce było ostatnim przed załadunkiem do bydlęcych wagonów, w podróż prosto do Treblinki.
Po wojnie komuniści, nie wiedzieć czemu, zakłamali historię Zagłady. Żydzi zostali z niej właściwie wymazani. Według ówczesnej polityki historycznej, czy też propagandy, w Auschwitz ginęli głównie Polacy. Po przełomie ’89 do walki o pamięć i do walki z historyczną prawdą o Zagładzie włączyły się środowiska kościelne. Pamiętamy krzyże na żwirowisku i te wszystkie hucpy Kazimierza Świtonia. Teraz pod bramą obozową protestują Konfederaci.
Wśród wrzawy niegodnej tego miejsca umyka nam cały tragiczny przekaz tkwiący w tej dacie 27 stycznia. Jedni się lansują, inni protestują, a my trwamy w milczeniu, pogrążeni w refleksji na temat naszej historii i kierunku, w którym zmierza nasz świat.
Przemysław Wiszniewski
Autor opublikował komentarz na swoim profilu FB
[…] Zbliża się ten dzień […]