Nie podejmuję się wyjaśnienia wszystkich aspektów toczącego się dziś [13 lipca – przyp. redakcja MK] w Trybunale Konstytucyjnym postępowania, bo nic w tym postępowaniu, i w ogóle całym działaniu trybunału nie jest transparentne i nic się tu kupy nie trzyma.
Nie wiadomo jakie mechanizmy tam wewnątrz działają, ale sam widok sali z której nie usunięto foteli dla 10 sędziów, którzy powinni orzekać w tej sprawie, jako członkowie pełnego składu, a nie zostali wyznaczeni do niego, robił na mnie przygnębiające wrażenie. A jeszcze tak niedawno PiS domagał się, żeby w każdej sprawie orzekał pełny skład trybunału. Ktoś jednak nie pomyślał, jak to będzie odbierane, a nawet przedstawiciel prezydenta wyraził z tego powodu pewien absmak.
Nie dopuszczono wszystkich, bo pewnie bano się, że będzie za dużo zdań odrębnych. Przysłuchując się tej rozprawie/nie-rozprawie pomyślałem w pewnej chwili, że nazywanie tego trybunału Trybunałem Julii Przyłębskiej to za duży dla niej honor. Jaki tam jej trybunał? To jest przecież trybunał Kaczyńskiego i to w pełni tego słowa znaczeniu. Co do tego nikt o zdrowych zmysłach nie ma przecież najmniejszej wątpliwości i dlatego Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, czy może Narodowa Rada Mediów słusznie zakazała używać terminu „trybunał Julii Przyłębskiej” – to skandalicznie pomniejsza rolę prezesa, a przecież nikt nie powinien wątpić kto jest najważniejszy w państwie.
Świetne profesjonalne wystąpienie prof. Bodnara, ale przyznam się szczerze, że jeszcze większe wrażenie wywarły na mnie dziś wywody dra Pawła Filipka. Logiczne, konsekwentne, odważne, jak na prawnika z klasą przystało, bez owijania czegokolwiek w bawełnę. Jeśli to syn nieżyjącego już prof. Józefa Filipka, którego bardzo ceniłem, to tata może być dumny. Zresztą każdy ojciec takiego syna. Brawo.
Profesor Dariusz Dudek reprezentujący prezydenta cierpi od wielu lat na nieznośny słowotok. Trudno wręcz nadążać za jego wywodami, szczególnie, że mówi niewyraźnie, połyka końcówki słów, przeskakuje z tematu na temat bez jakiegokolwiek sensu, ładu i składu. Nienaprawialny. Widać już nikt na poziomie nie chce z prezydentem współpracować. Dudek wdepnął w to towarzystwo wiele lat temu, reprezentując jeszcze Lecha Kaczyńskiego w słynnej sprawie „fotelikowej” i musi krakać jak oni, ale mam wrażenie, że on naprawdę wierzy w to co mówi. Szkoła KUL-owska na fali.
Przedstawiciel premiera to też profesjonalny gorszy sort, ale za to z plecami w Ordo Iuris. Przed takimi przyszłość. Do czasu. Na razie czekają na dalsze instrukcje, stąd przerwanie rozprawy do 15 lipca br.
W tym dniu już RPO nie będzie mógł przedstawić wystąpienia końcowego może z planowanym silnym akcentem na koniec. Nie można było dać mu aż takiej satysfakcji na koniec. Ta sprawa też wymagała zapewne zewnętrznej konsultacji, dlatego zapowiadana pod koniec rozprawy na 20 minut przerwa trwała ponad godzinę.
Jerzy Adam Stępień
Komentarz opublikowany wcześniej na profilu FB Autora