Dawno temu, gdzieś w początkach lat dziewięćdziesiątych, nieodżałowany Jacek Kuroń, w pewnej debacie telewizyjnej, na kostyczne słowa dyskutanta, że co takiego się poprawiło, najwyżej wolność słowa, odpowiedział z lubieżną miną: LUBIE…
Teraz ma się rozpocząć repolonizacja mediów. Wiadomo, że chodzi o cenzurę za pomocą rozdawnictwa reklam, na wzór orbanowy. Cóż, wszystkiego się nie ogarnie.
Ale J. Kaczyński nie ma pewnie aż takich ambicji. Nawet za PRL pozwalano na wiele, tylko że w bardzo ograniczonym nakładzie. I o to chodzi. Ciemny lud kupi wszystko, te słowa klasyka telewizyjnego kłamstwa pozostają w mocy. TVPis, inne szczujnie, rozkwitną finansowo. Wrażliwi intelektualiści będą mogli je krytykować z wysokości swoich wież z kości słoniowej. Nikogo to nie wzruszy, bo i tak liczyć się będzie wynik wyborów, czego dowiodło ostatnie referendum popularności boga Spinozy przeciwko eutanazji staruszków.
Ale jest coś, czego najwybitniejsze mózgi PiS (to nie szyderstwo) nie chcą brać pod uwagę. Po trzydziestoleciu, z którego możemy być dumni, bośmy Polskę odbudowali, zostały nam miliony świadomych obywateli i pewność, że wolności nie oddamy, bo ją, parafrazując Jacka Kuronia, LUBIM (z warsiawskim twardym l).
Jakub Tau