Nie, nie chodzi o 500+, ani o inne urzeczywistniane z naszych podatków fantasmagorie J. Kaczyńskiego. Chodzi o dziady białoruskie – znane nam z Mickiewicza – w polskim wydaniu. Właśnie je mamy.
Też byłem na cmentarzu. Prawie popłakałem się przy grobach wielkich. Jacek Kuroń, mądry, boleśnie doświadczony przez życie. Cóż tu jeszcze pisać, kawaler wysokich orderów pięciu państw, ale ważne jakim był człowiekiem. Po tzw. Wypadkach Grudniowych na Wybrzeżu, kiedy demonstranci spalili Komitet Wojewódzki, a wybrańcy ludu wychodzili z gmachu z rękami podniesionymi do góry, przed tym ludem właśnie, powiedział znamienne słowa: zamiast palić komitety zakładajcie własne. Tylko kto to jeszcze pamięta? Lemingi, które wybrały rabunek dochodów państwa w ogóle niewiele pamiętają i pewnie nie za bardzo uczą się historii.
A ceny rosną, rosną, rosną… Odpływ lemingów od partii rządzącej murowany. A skoro nie pamiętają, to może zaczną brutalnie… Brutalne lemingi? Chyba nie, ale kto wie, są chłopcy z onr (celowo z małej litery proszę redakcji), są kibole. A i po naszej stronie kogoś może ponieść.
Teraz mamy jesienną porę na refleksję. Przypomnijmy sobie wielkich, ich słowa i czyny. Będzie to trudne, bo tvpis nie daje nam szans. Więc może zapytać babcie i dziadków? Sądząc po masowych demonstracjach, w których przeważali ludzie nieco starsi, pewnie pamiętają…
Jakub Tau