Tomasz Szmydt, były sędzia, dalej nie będę go przedstawiał, bo musiałbym użyć krótkich żołnierskich słów, jest kimś więcej niż zdrajcą, który uciekł do wszystkich diabłów (wybaczcie diabły, że was tak nisko cenię).

On jest zwiastunem wojny. Otóż twierdzi, że polityka władz polskich, wroga Białorusi i Rosji właśnie do wojny prowadzi.

Skoro tak mówi, przebywając na terytorium nieprzyjaznego nam państwa, to pewnie wypełnia czyjeś zlecenia, a może nawet rozkazy (rosyjskich służb?).

Dwa razy już były perturbacje w polskiej polityce. Obaj sprawcy już nie żyją. Jeden umarł własną śmiercią – w Polsce – i do końca życia piał, że jest wielkim polskim patriotą, drugi – żołnierz zawodowy, starszy szeregowy – uciekł i popełnił samobójstwo w Białorusi.

Co teraz czeka Szmydta? Powie coś więcej na temat dobrej zmiany w sądownictwie? Przecież nie o to chodzi. Rzecz w tym, żeby zaognić stosunki z RP, granicznym państwem NATO.

***

Jeśli sprawa Szmydta ma jakieś korzenie w Polsce, to co robił nasz kontrwywiad? Pewnie śledził uczestniczki czarnego protestu i rolników występujących przeciwko zielonemu ładowi.

Jaki z tego wniosek? Nie głosować na naprawiaczy świata, bo narozrabiają i uciekną na Białoruś.

Radosław Januszewski