Tak chyba z tydzień temu przeczytałem w MK tekst (Rejsy po gospodarce: Rola wykałaczki w postępie technologicznym) Pana Piotra Dominiaka o jego kłopotach z dekoderem PLAY-a po przejęciu przez tę sieć klientów dawnego UPC. Ponieważ mam podobne problemy zainteresowałem się tematem nieco bliżej. No i okazuje się, że (chyba) trafiłem na ciekawostkę. Piszę ten tekst nie tylko dlatego, że temat został przez Pana Piotra Dominiaka zainicjowany, ale i dlatego, że wygląda na to, iż może on mieć również pewne aspekty ocierające się o prawne ramy funkcjonowania dużych firm usługowych.
Rozmawiając niedawno z przypadkowo poznanym byłym klientem UPC dowiedziałem się, iż miał on w zasadzie dokładnie te same problemy. Co więcej nie był w swoim otoczeniu (zapomniałem, niestety, zapytać czy tylko w tym samym bloku czy osiedlu) w swoich kłopotach osamotniony. Ponieważ nie było to ani miejsce zamieszkania Pana Dominiaka ani moje, więc podejrzewam, że problem jest ogólnopolski. Wygląda na to (to tylko moje niefachowe podejrzenie, będę wdzięczny za jego ew. skorygowanie), że firma PLAY niewłaściwie oszacowała skalę skalę problemów z przejęciem klientów UPC. Nie wiem czy wszędzie, ale w znanych mi przypadkach (tj. moim i opisanych przez mojego przypadkowego rozmówcę) problem polega na usytuowaniu miejsca przetwarzania dostarczanego światłowodem sygnału na sygnał dostarczany do dekodera. Po drodze jest przetwornik (światłowód – koncentryk) oraz router rozdzielający sygnał lokalnie (np. w mieszkaniu na różne odbiorniki). Jeśli szybkości transferu (pojemności) rozmaitych przewodów nie są stosownie dopasowanie, to może się zdarzyć, że np. router lub dekoder nie nadążając zaczną przekaz buforować (wydaje mi się, że to jest właśnie ten moment, gdy na ekranie obraz się zatrzymuje, a pojawia się wirujący pierścień z komunikatem, że „utracono połączenie z Internetem” lub jakiś podobny).
Nie wiem, jaki router ma Pan Dominiak, ale zarówno ja jak i mój wspomniany wyżej rozmówca mamy routery stare, „odziedziczone” jeszcze po UPC. Wiem, że inny mój znajomy posiadający router innego typu (nb. wyglądający jak kilka moich dekoderów ustawionych jeden na drugim), na usługi PLAY-a nie narzeka. Jeśli problem leży w typie routera, to kłopot polegać może nie tylko na jego wymianie, ale też wymaganiach dotyczących sposobu doprowadzania doń sygnału. Jeżeli na wejściu pojawić się powinien sygnał światłowodu, to nie wystarczyłoby wymienić router, ale również kabel doprowadzający doń sygnał. A to może być (np. w wielorodzinnych blokach mieszkalnych) kłopotliwe, bo zwykle wymaga czasochłonnego wiercenia ścian i położenia nowego przewodu. No i tu właśnie pojawić się może wspomniane wyżej niedoszacowanie kosztów i czasu dużej skali takiej masowej operacji. Te dywagacje to tylko moje luźne domysły, ale niczego innego wykoncypować nie potrafiłem, a pytani przeze mnie (pytałem zarówno o rodzaj jak i miejsce dokonywanych rzekomo napraw sieci) konsultanci PLAY-a moje prośby o wyjaśnienie przyczyn kłopotów z odbiorem ignorowali.
Tyle o opisie „stanu faktycznego(?)”. Nie znam na tyle prawa dotyczącego działalności firm takich jak PLAY, ale wydaje mi się, że w takich jak ta sytuacjach powinny one jakoś informować swych klientów o „rodzaju usterki i etapie/stanie jej usterki” wraz z oszacowaniem terminu zakończenia tej operacji. Jeśli ktoś z Czytelników tego tekstu zna te sprawy lepiej będę wdzięczny za stosowną informację. Nie wiem, ilu osób w Polsce rzecz może dotyczyć. Być może jest to sprawa dla kogoś komu chciałoby się dokładniej niż ja to uczyniłem nią zainteresować. Być może do rozważenia jest również podjęcie jakichś kroków prawnych przywołujących firmę do porządku.
Dr Waldemar Korczyński
Od Redakcji: Jeżeli ktoś z Czytelników zechce skontaktować się z dr. Korczyńskim, prosimy o wyraźne zaznaczenie (w mailu, na adres: monitorkonstytucyjny@gmail.com), że właśnie o taki kontakt chodzi, a Redakcja przekaże Autorowi tę prośbę i to od niego będzie zależeć dalsze działanie. Piotr Rachtan
