Kim jest Stefan? Pospolitym podmiotem praw i obowiązków. Skąd się wziął? Z dawnych lat. Pamiętam fragment starej piosenki kabaretowej z tekstem „…być może to Stefan, lecz w każdym bądź razie nie ja”. Autor tych słów na pewno miał świadomość błędu językowego, ale to „w każdym bądź razie” nie tylko podkreśla efekt humorystyczny, ale też uwypukla zwyczajność postaci dramatu. Stefan przyda się do pokazania absurdu interpretacji, które udają wykładnię prawa.
W ostatnich dniach analizujemy opinię rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie standardów niezawisłości sędziowskiej i niezależności Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego w kontekście wpływu świata polityki na sędziowską część składu Krajowej Rady Sądownictwa. Organu, który stoi na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów (art. 186 ust. 1 Konstytucji). Opinia ta jest niekorzystna dla polskich władz, które wprowadziły kwestionowane unormowania do krajowego porządku prawnego. Rzecznik uznał, mówiąc w ogromnym uproszczeniu, ale z oddaniem istoty tego stanowiska, że rozwiązania te nie dają się pogodzić z europejskimi standardami. W świecie polityki zawrzało. TSUE nie ma prawa wypowiadać się na ten temat, bo dla nas najwyższym prawem jest krajowa konstytucja (w przypadku tego nurtu rozumowania wielkie „K” jest nie na miejscu). Dyskusja z takimi poglądami nie jest trudna, ale może lepiej wykorzystać tę sytuację do przypomnienia, że sporne regulacje naruszają polską ustawę zasadniczą.
Zgodnie z art. 187 ust. 1 pkt 2 Konstytucji w skład Krajowej Rady Sądownictwa wchodzi piętnastu członków wybranych spośród sędziów Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, sądów administracyjnych i sądów wojskowych. Sposób wyboru członków Krajowej Rady Sądownictwa określa ustawa (art. 187 ust. 4 Konstytucji). Czy to rozwiązanie oznacza, że jest pełna swoboda w określeniu sposobu wyboru sędziów do tego organu? Oczywiście, że nie. Ustawodawca musi mieć na uwadze cały kompleks norm, które regulują ustrój państwa, zasadę trójpodziału władzy, ustrojową istotę Krajowej Rady Sądownictwa. Do sprawy trzeba podejść systemowo i historycznie. Na pewno nie można ograniczyć się do interpretacji fragmentu przepisu, pomijając nawet pkt 3. art. 187 ust. 1 Konstytucji – parlamentarzyści wybierają do Krajowej Rady Sądownictwa czterech posłów i dwóch senatorów. Nie mają ustrojowej kompetencji do wyboru sędziów, którzy w Krajowej Radzie Sądownictwa nie reprezentują prezydenta, rządu ani parlamentu.
W art. 175 ust. 1 i 2 Konstytucji przesądzono, że wymiar sprawiedliwości w Rzeczypospolitej Polskiej sprawują Sąd Najwyższy, sądy powszechne, sądy administracyjne oraz sądy wojskowe. Sąd wyjątkowy lub tryb doraźny może być ustanowiony tylko na czas wojny. Tymczasem do polskiego wymiaru sprawiedliwości wprowadzono sądy specjalne, choć na szczęście nie żyjemy w czasie wojny. Te sądy specjalne, to sądy dyscyplinarne przy sądach apelacyjnych i Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego. Sądy dyscyplinarne przy sądach apelacyjnych są organizacyjnie wydzielone z sądownictwa powszechnego, mają swoich prezesów i sędziów, którym obowiązki powierza Minister Sprawiedliwości. Przy czym wykonywanie obowiązków sędziego sądu dyscyplinarnego przy sądzie apelacyjnym jest niezależne od wykonywania obowiązków służbowych związanych z zajmowanym przez sędziego miejscem służbowym (art. 110a § 1 i 2 ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. Prawo o ustroju sądów powszechnych, tekst. jedn. Dz.U. z 2019 r. poz. 52). Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego ma szczególny status. Wyodrębniono ją organizacyjnie ze struktury Sądu Najwyższego w sposób nieznany w przypadku innych izb. Prezes Izby Dyscyplinarnej w istotnym zakresie ma uprawnienia, które w odniesieniu do pozostałych izb ma Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, sędziowie dyscyplinarni mają wyższe wynagrodzenie niż pozostali sędziowie (art. 20 i art. 48 § 7 ustawy z dnia 8 grudnia 2017 r. o Sądzie Najwyższym, tekst jedn. Dz.U. z 2019 r. poz. 825).
No dobrze, ale co do tego wszystkiego ma tytułowy Stefan? Niby nic, ale stosując wzorce występujące w dzisiejszej legislacji, Stefan ma prawo do interpretacji wyłączającej go ze stosowania wielu ograniczający jego pomysłowość przepisów. Dlaczego posłowie mogą wybierać sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa? Bo nigdzie nie jest wprost napisane, że nie mogą, słyszymy od obrońców złotej wolności ustawodawczej. W takim razie Stefan może powiedzieć, że wolno mu zabrać rower sąsiada, skoro z art. 278 § 1 k.k. wynika, że za kradzież odpowiada, kto zabiera w celu przywłaszczenia cudzą rzecz ruchomą. Gdzie tam jest mowa o Stefanie? Przecież rozumienie hipotezy normy prawnej ujętej lapidarnym „kto” wynika z osiągnięć nauki prawa, wykładni, a nie z konkretnej definicji. Sprytny interpretator może śmiało odrzucić wskazania teorii prawa, znaczenie części ogólnej Kodeksu karnego, skupić się analizie fragmentu przepisu i dojdzie do wniosku, że akurat Stefanowi nikt nie zabrania zmuszenia sąsiada do podzielenia się majątkiem. Ustawowy patent na sądy specjalne też może przydać się Stefanowi. Sądy dyscyplinarne i Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie są sądami specjalnymi, jak twierdzą aktualni legislatorzy, ponieważ pozostają w strukturze sądów powszechnych i Sądu Najwyższego. Ich szczególny status, swoista podległość służbowa i specjalne kompetencje do sądzenia wydzielonej grupy obywateli państwa polskiego z istotnym ograniczeniem ich prawa do obrony, to tylko skuteczne instrumenty walki z patologiami wśród prawników. Stefan może pomyśleć, że np., formalnie pozostając w strukturze firmy ochroniarskiej, przypisze sobie kompetencje sprawiedliwego Janosika. Będzie transferował środki od bogatszych (to jest od chronionych) do biedniejszych (być może nawet nie tylko do siebie). Przecież to prosty sposób na zwalczanie nieakceptowalnych nierówności społecznych. Absurdalne rozumowanie? Być może, ale jeśli stoi za nim siła, to można stosować uświęconą polską tradycją zasadę „…nie mam pana płaszcza, i co mi pan zrobisz?”.
SSO Krzysztof Kacprzak