Pan prezydent długo się wahał. Rozumiemy to hamletyzowanie – z jednej strony szturmowy nastrój w jego partii, która potrzebuje kolejnych sukcesów, czy to przyjmując w hipersonicznym tempie nowelizację kodeksowej ustawy, czy też wysyłając premiera, by uczestniczył w uroczystym podpisaniu listu intencyjnego w sprawie wyrażenia woli współpracy na rzecz podjęcia działań w zakresie opracowania Wstępnego Studium Wykonalności… A z drugiej strony sarkanie instytucji europejskich na doniosłe reformy wprowadzane w Polsce, których – nawiasem mówiąc – żadna z tych instytucji nie rozumie.
No więc pan prezydent wahał się długo, by w końcu nie podjąć decyzji i odpowiedzialność przerzucić na Trybunał Konstytucyjny, na którego 8 sędziów* może liczyć jak sułtan na janczarów. Zrobił słusznie, bo postąpił w zgodzie z literą Konstytucji, o co jednak niektórzy mogą mieć do niego pretensje, wszak nieraz już pokazał, że prawo (w tym – konstytucja) nie może stać ponad wolą suwerena, cokolwiek mogłoby to znaczyć.
Jednak decyzji, tak odważnej i dowodzącej samodzielności politycznej pana prezydenta oraz jego nadzwyczaj sztywnego kręgosłupa, towarzyszyły przykre okoliczności i naciski, wywierane przez rozmaite środowiska i rzekome autorytety, domagające się od głowy państwa zawetowania ustawy. Tymczasem nikt z jej krytyków nie był w stanie przyjąć oczywistej prawdy, że prezydent postępuje zawsze w zgodzie ze swoimi przekonaniami, co potwierdził nazajutrz po odesłaniu ustawy do TK: Ja się generalnie zgadzam z postanowieniami tej ustawy i też jestem zwolennikiem tego, aby ścigać najgroźniejsze przestępstwa w sposób zdecydowany.
Monitor współczuje panu prezydentowi, że musiał czytać te petycje, stanowiska i oświadczenia, z których jasno przecież wynikało, że autorzy nie rozumieją doniosłości proponowanych zmian w prawie karnym. Największe jednak współczucie budzi konieczność zapoznania się przez pana prezydenta z tak zwaną (ironia jest konieczna, bo przecież ten dokument jest oczywistym świadectwem kompletnej alienacji sygnatariuszy od rzeczywistości, politycznej zwłaszcza) opinią dotyczącą „uchwalonej przez Sejm w dniu 13 czerwca 2019 r. ustawy o zmianie ustawy Kodeks karny […] przedstawionej Prezydentowi Rzeczpospolitej Polskiej w trybie art.122 ust.1 Konstytucji RP 24 czerwca”. 158 sygnatariuszy owej, pożal się Boże, „Opinii” domagało się od prezydenta weta, którego odrzucenie przez Sejm nie byłoby możliwe, a tym samym żądało, by Prezydent Rzeczypospolitej sprzeniewierzył się przekonaniom dr. nauk prawnych Andrzeja Dudy. Przykrość wielką sprawić zwłaszcza panu prezydentowi musieli akademicy z jego ukochanej uczelni, profesorowie Stanisław Waltoś, Zbigniew Ćwiąkalski, Monika Florczak-Wątor, Piotr Kardas, Krzysztof Krajewski, Piotr Mikuli, Barbara Stańdo-Kawecka, Andrzej Światłowski, Włodzimierz Wróbel, Andrzej Zoll i – co jeszcze gorsze – liczna grupa doktorów z tego samego Wydziału Prawa i Administracji, zapewne dawnych kolegów Andrzeja Dudy.
Doskonale zrozumiała jest zatem cięta uwaga pana prezydenta, zaczepionego przez reportera TVN24, że Ci panowie zawsze protestują. Ich protestowanie się niestety zdewaluowało.
Ta krótka i celna riposta nie rozwiała wszystkich pytań i wątpliwości. Na przykład, czy kategoria cipanów obejmuje także podpisane pod opinią profesorki, doktorki habilitowane i zwykłe doktorki nauk prawnych, czy tylko osobniki płci męskiej.
Druga wątpliwość ma poważniejszy charakter, bo jest to pytanie o dewaluację. Jako prosty obywatel chciałbym mieć jasność co do tego, czy pan prezydent uważa, że wskutek częstych protestów wartość i tego protestu (czy opinia jest protestem?) jest obniżona? Koniecznie trzeba tu postawić panu prezydentowi i władzy obozu, który reprezentuje, pytanie: co takiego się dzieje, że cipanowie w kółko protestują? Co to za skrzaty podsuwają bezustannie cipanom preteksty do protestów?
A może, używając terminu dewaluacja miał pan prezydent na myśli jeden z psychotycznych mechanizmów obronnych, który polega na przypisywaniu sobie lub innym osobom wyolbrzymionych cech lub właściwości negatywnych?**
Piotr Rachtan
*Prezydent Andrzej Duda przyjął ślubowanie od 10 sędziów (w tym 3 dublerów) Trybunału Konstytucyjnego. Na dwóch nie może jednak liczyć – są rzeczywiście sędziami…
**Wikipedia.org