Po kolejnych 5 latach dostałam się na aplikację sądową, w styczniu 1997 zaczęłam orzekać w łódzkim sądzie rejonowym, a od końca 2010 w okręgowym. Nie byłam z rodziny sędziowskiej ani nawet prawniczej. Chciałam zostać dziennikarzem, ale praca w sądzie, która miała być tylko etapem kariery zawodowej stało się jej esencją. Po 22 lat orzekania czuję się spełniona zawodowo i nadal lubię swoją pracę. Jednak po raz pierwszy mam obawy o niezależność polskiego sądownictwa oraz swoją nieusuwalność jako sędziego i niezawisłość w orzekaniu. Odczuwam też duży niepokój o przyszłość mojego Państwa, jego rolę w Europie, gwarancję podstawowych praw i wolności obywatelskich.
Historia zatoczyła koło. W wielu dziedzinach życia publicznego cofnęliśmy się do tego przeciwko czemu w 1989 r. niemal jednomyślnie zagłosowaliśmy.
Telewizja publiczna nie informuje o faktach, tylko narzuca jeden, jedynie słuszny, sposób ich interpretacji. W wiadomościach TVP z 4 czerwca 2019 r. nie usłyszeliśmy o zorganizowanych przez samorządowców wielotysięcznych obchodach 30-tej rocznicy wolności i solidarności z udziałem szefa Rady Europy – Donalda Tuska. Nie zobaczyliśmy biało-czerwonego okrągłego stołu ani tłumów na Długim Targu. Pokazano subiektywną opowieść o komunistach: Kwaśniewskim, Milerze, Belce czy Cimoszewiczu, którzy dzięki ludziom obecnej opozycji nie zostali rozliczeni i dzisiaj wielu z nich, z list Koalicji Europejskiej, dostało się do Parlamentu Europejskiego. Prezydent Aleksandra Dulkiewicz pokazana została tylko i wyłącznie w kontekście obrażającej uczucia religijne procesji z waginą na Marszu Równości jako ta, która do takich rzeczy dopuszcza. Jak przez mgłę, ale pamiętam, podobną opowieść telewizji z czasów mojego dzieciństwa o wrogach ludu.
Reforma edukacji zamiast stawiać na nowoczesne technologie, współdziałanie w zespole, innowacyjność, kreatywność, wprowadziła ideologiczne korekty w nauczaniu historii i życia w rodzinie oraz jeszcze bardziej przeładowane podstawy programowe, encyklopedyczną wiedzę do wkuwania na pamięć. Tak zapamiętałam swoją 8-letnią podstawówkę i 4-letnie liceum.
Prokuratura jest podporządkowana partii rządzącej i ściga jej przeciwników. Dokładnie tak samo funkcjonowała w PRL. W sądach postawiono na wymianę kadr, które według konceptu Lenina są najważniejsze. Niektóre instytucje, jak Trybunał Konstytucyjny, przejęto praktycznie w całości. Niepokornych ściga mianowany przez Ministra Sprawiedliwości Rzecznik Dyscyplinarny. Niemal każdą dziedzinę życia publicznego obsadzono swoimi.
Podstawowa różnica między rokiem 1989 a 2019 to zupełnie inna rzeczywistość ekonomiczna wokół nas oraz to, że komunizm zanim upadł 4 czerwca 1989 r. trwał przez ponad 40 lat, długi czas przy sporym entuzjazmie klasy robotniczo-chłopskiej i dużym zaangażowaniu niektórych elit. W PRL nie było też sojuszu władzy z Kościołem, transferów pieniężnych do potencjalnych wyborców ani tak silnych jak dzisiaj podziałów światopoglądowych w społeczeństwie. Nie byliśmy w Unii Europejskiej i w NATO. Nie mieliśmy wolnych mediów prywatnych, internetu, smartfonów. Nie mogliśmy swobodnie podróżować.
Różnice są oczywiście dużo bardziej widoczne niż podobieństwa, bo demokracja ograniczana jest powoli, abyśmy się jako społeczeństwo zbyt szybko i zbyt masowo nie zorientowali.
Jedni są zbyt młodzi, aby pamiętać życie w systemie bez podstawowych wolności. Inni zbyt zapracowani, zmęczeni, zajęci swoimi problemami lub po prostu niezaangażowani. Ludzie, którym powodzi się lepiej nie interesują się polityką. To normalne, zawsze większym bodźcem do działania jest niezadowolenie z własnej sytuacji materialnej.
Jednak rocznica to czas na refleksję. 4 czerwca 1989 r. wybraliśmy wolność. Pamiętajmy! Nic nie jest dane raz na zawsze.
SSO Ewa Maciejewska