Pomijając już merytoryczną zawartość tych zarzutów – wiele już o tym napisano – można sobie wyobrazić sytuację, że ich postawienie miało na celu przywołanie sędziego do przestrzegania prawa i zasad etyki sędziowskiej, które w przekonaniu wyżej wymienionych podmiotów, zostały przez niego naruszone.
Gdyby tak było, to Prezes Sądu wezwałby pewnie sędziego na rozmowę, przedstawił swoje stanowisko i jak każdy inny sędzia, wysłuchał argumentów drugiej strony i dopiero na tej podstawie podjął decyzję. Być może sędzia zrozumiałby wtedy niestosowność swojego zachowania i odstąpił od dalszego naruszania zasad. Gdyby jednak sędzia nie chciał zmienić zdania, to Prezes może przecież zawiadomić Zastępcę Rzecznika Dyscyplinarnego dla Sędziów Apelacji Łódzkiej i ten, zgodnie ze wszystkimi zasadami rządzącymi postępowaniem dyscyplinarnym podjąłby niezawisłą decyzję odnośnie wszczęcia postępowania.
W sprawie „Rafała M.” nic takiego nie zaszło. O wszczęciu postępowania sam zainteresowany dowiedział się z pisma Pana Rzecznika Radzika, w którym widniały już zarzuty i wskazanie, że sędzia ma dwa tygodnie na ustosunkowanie się do nich. Było też wyraźne wskazanie, że czynności podjęte zostały „na żądanie Prezesa Sądu Okręgowego w Łodzi”. Kiedy rozpętała się burza medialna, wykraczająca swym zasięgiem daleko poza środowisko sędziowskie, po raz pierwszy tak ostentacyjnie ojcowie postępowania dyscyplinarnego zaczęli sędziego Rafała Maciejewskiego tytułować „Rafałem M.” Oczywiście zaraz oświadczą, że to wynika z prawa prasowego, jest zgodne ze wszystkimi zasadami itp… No tak, tylko jak rzecz dotyczy osób podejrzanych o popełnienie przestępstw, to ktoś ich pyta o zgodę na możliwość podawania do publicznej wiadomości danych personalnych i wizerunku. Nawet w głośnej sprawie, w której po wielu latach został wypuszczony na wolność Pan Rafał Komenda, jeden z podejrzanych o gwałt czy zabójstwo pokazywany jest, za jego zgodą w mediach i przedstawiany z imienia i nazwiska. Rafała Maciejewskiego żaden z oficjalnych czynników jednak nie zapytał czy życzy być sobie przedstawiany jako „Rafał M.” Dziennikarze, z którymi ostatnio rozmawiamy pytają jak to jest, że strona pójdzie teraz na rozprawę i o jej żywotnych interesach będzie decydował „Rafał M.”, który wyda wyrok w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej!?…
Trzeba więc zapytać, po co w obiegu pojawiło się takie określenie. Czy naprawdę inicjujący i wszczynający to postępowanie działali w trosce o przestrzeganie prawa i etyki przez sędziego?… Jeśli tak, to dlaczego nie staną w blasku fleszy i kamer i tak jak Rafał i kilku innych sędziów w Polsce nie będą bronić swoich racji, tylko wydają suche komunikaty i oświadczenia, że nie będą się wypowiadać? Ludzie w tym kraju mają prawo do informacji. Nie chodzi tu o mówienie o konkretnej sprawie, ale o granicach konstytucyjnych praw i wolności obywatelskich. Chodzi o kolizję norm Konstytucyjnych z Ustawą o ustroju sądów powszechnych. Chodzi o ustrojową pozycję sądów i sędziów jako przedstawicieli trzeciej władzy. Czy naprawdę dyskusję na ten temat można prowadzić za pomocą komunikatów?… My, sędziowie jesteśmy gotowi na taką dyskusję i jeśli bylibyśmy do niej zaproszeni to w każdej chwili ją podejmiemy, ale jeśli się z nami nie rozmawia, to mamy obowiązek publicznie te tematy poruszać.
Czy ten brak cywilnej odwagi do publicznej obrony swoich racji nie świadczy o czymś?
Mówi się wiele w środowisku sędziowskim i w mediach o próbie wywołania efektu mrożącego. O tym, że kolejne „dyscyplinarki” to próba zamknięcia ust niepokornym sędziom, którzy głośno upominają się o przestrzeganie prawa i wartości. Czy takie postępowanie, jak w sprawie sędziego Maciejewskiego nie służy właśnie takim celom?…
Reakcja środowiska sędziowskiego jest jednoznaczna i stanowcza. Głośno protestują przeciwko temu i wyrażają solidarność z Rafałem stowarzyszenia sędziowskie, zebrania i zgromadzenia sędziów w kraju oraz poszczególni, pytani przez dziennikarzy sędziowie. Zatem skoro bronimy „Rafała M.”, to czy nie jesteśmy także godni postawienia zarzutów?… Czy nie jesteśmy wszyscy „Rafałami M.”…? Życie pokaże, kto i za co będzie następny, ale też kto i za co odpowie jako ostatni…
„Grzegorz G”
SSO Grzegorz Gała